1944. POWSTAŃCY WARSZAWSCY BYLI WŚRÓD NAS

 

Opaska gen. Bora-Komorowskiego Dowódcy Armii Krajowej Powstańcza barykadaKolejna rocznica wybuchu powstania to okazja do upamiętnienia uczestników tego zrywu narodowego. W naszym regionie również mieszkało kilku uczestników Powstania Warszawskiego. Byli to: walczący na Starówce i w Śródmieściu starszy strzelec Bogumił Bujalski pseudonim Biegaj mieszkaniec  Braniewa i  kapral Stefan Grudziński ps. Cholewa oraz żołnierz Grupy Kampinos strzelec Maciej Leonidas Składziński ps. Wiarus mieszkaniec Fromborka. Uczestnikiem powstania był też werbista o. Józef Arlik z Pieniężna, kapelan szpitala polowego na Mokotowie. Niestety wszyscy już nie żyją. Ich losy poza danymi ogólnymi ukazane zostały na tle dokonań oddziałów, w których służyli w okresie powstania.

Jednocześnie autor zwraca się pomoc w uzyskaniu wszelkich informacji na temat tych uczestników Powstania Warszawskiego.

 

POWSTAŃCY z BRANIEWA

Emblemat oddziału Barry Starszy strzelec „Biegaj” i kapral „Cholewa” byli żołnierzami oddziału „Barry” z Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa będącgoj oddziałem żandarmerii wojskowej na Starym Mieście. Był to jedyny powstańczy oddział żandarmerii, który oprócz działań policyjnych typowych dla tej formacji, toczył również działania bojowe. Obaj walczyli na Starym Mieście, skąd przeszli kanałami do Śródmieścia Północ, gdzie walczyli do końca powstania, trafiając do niemieckiej niewoli. 

 

 

 

Starszy strzelec Bogumił Bujalski ps. Biegaj (1927-1990)grób Bogumiła Bujalskiego ps. Biegaj (1927-1990) na cmentarzu komunalnym w Braniewie przy ul. Elbląskiej Bogumił Bujalski urodził się w Peru w 2.10.1927 r. Po kapitulacji powstania trafił do niewoli i był jeńcem o numerze 105957 w Stalagu 344 (318) Lamsdorf. Po wojnie zamieszkał w Braniewie, gdzie był pracownikiem PZG Braniewo i Mazurskich Zakładów Garbarskich w Braniewie. Zmarł w Braniewie w roku 1990. Pochowany jest na Cmentarzu Komunalnym w Braniewie przy ul. Elbląskiej.

 

 

  

strzelec Stefan Grudziński pseudonim Cholewa (1921-1946)grób Stefana Grudzińskiego ps. Cholewa (1921-1946) na cmentarzu komunalnym w Braniewie przy ul. Olsztyńskiej Stefan Grudziński urodził się 23.12.1921 r. w Warszawie. Przeszedł cały szlak bojowy oddziału Barry i zakończył powstanie w stopniu kaprala. Po powstaniu trafiło do niewoli z numerem 104710 prawdopodobnie Stalag 344 Lamsdorf. Po powrocie z obozu trafił na nasze tereny,  lecz zginął tragicznie w roku 1946 w Błudowie. Pochowany jest na Cmentarzu Komunalnym w Braniewie przy ul. Olsztyńskiej. Jego brat Ryszard był żołnierzem 2 Korpusu generała Andersa. Kpr. Cholewa był żołnierzem plutonu ochrony sztabu Grupy Północ, którego dowódcą był por. Mieczysław Bełtowski Ryś (1915-1944). 

  

Żołnierze oddziału Barry, w środku w hełmie dowódca  Oddział Barry (nazwany d pseudonimu dowódcy kpt./mjr Władysława Kozakiewicza) powstał na początku powstania na bazie policyjnego 5 Batalionu Rezerwowego Wkra Komendy PKB m.st. Warszawy. Wzmocniony ochotnikami, do których zapewne należeli 23- letni kpr. Cholewa i 17- letni st.strz. Biegaj, pełnił funkcje bojowe i porządkowe m.in. jako osłona delegatury rządu, nadzorował obozy jeńców, zwalczał dywersantów, obsadzał kanały, podejmowanie zrzutów itp. Ponieważ oddział Barrego spotkało wiele krytycznych, często niezasłużonych opinii, jego walki przedstawione zostaną dość szczegółowo. Żołnierze oddziału początkowo nosili charakterystyczne długie gumowe płaszcze stąd nazywano ich „czarnymi”, ale później jak większość staromiejskich oddziałów przyjęli zdobyczne panterki. Od 9.08.1944 oddział przyjął nazwę i barwy żandarmerii tj. żółte apaszki lub opaski na ramię. Jednostka wywodziła się z Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa i składała się z 8 oficerów i 142 żołnierzy. Prawdopodobnie przyjęła nazwę batalion szturmowy PKB Wkra. Oddział miał 3 magazyny broni, gdzie zgromadził co najmniej: 2 rkm, 3 pm, 6 karabinów, 9 pistoletów i 30 granatów, ale nie cała broń dotarła na miejsce koncentracji.

Pierwszy dzień powstania na Starym Mieście nie przyniósł powstańcom prawie żadnych sukcesów. Jednak tego dnia powstał oddział Barry mający pełnić funkcje bojowo-rozpoznawcze i porządkowe, gdyż oddziały PKB składały się głównie z przedwojennych policjantów miały zabezpieczyć porządek publiczny w powstańczej Warszawie. Do ich obowiązków, w ramach funkcji porządkowych, należała organizacja komisariatów, ochrona władz cywilnych, nadzór nad obozami jeńców, obsada włazów kanałowych, walka z dywersją, w tym wyłapywanie folksdojczów, szpiegów, niemieckich strzelców wyborowych – „gołębiarzy”, przerzucanych na tereny zajęte przez Polaków. Już od 2.08.1944 r. na Starówce zaczął wyróżniać się oddział Barrego, który brał udział w zdobyciu Ratusza, komisariatów policji granatowej nr XII Daniłowiczowskiej 10 i nr II na Długiej 13 oraz Centralnego Aresztu Śledczego na ul. Daniłowiczowskiej 7.

 

Koniec sierpnia 1944.Działo pancerne StuG 40 u wylotu ul. Focha na pl. Teatralny, zlewej fragment kolumnady Teatru Wielkiego, w głębi za ruinami zniszczonego Pałacu Blanka widać nowe skrzydło biurowe Ratusza Zniszczone Stare Miasto w 1945r. Na Placu Krasińskich zbierał się oddział Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa – podległej Delegaturze Rządu na Kraj formacji porządkowej, którego zadaniem miała być ochroną ujawniających się konspiracyjnych władz miejskich. Nie doczekawszy się zapowiedzianej broni, jego dowódca kpt. Barry – wyruszył z kilkunastoma uzbrojonymi ludźmi w stronę Ratusza na placu Teatralnym. Po drodze opanowano na Daniłowiczowskiej komisariat tzw. policji granatowej zdobywając kilka karabinów i nieco amunicji. Następną przeszkodą w drodze do Ratusza jest ponure gmaszysko Centralnego Aresztu Śledczego na Daniłowiczowskiej. Część strażników wraz z zastępcą naczelnika st.sierż. Edwardem Styłą należy do konspiracji. Barry łączy się z nimi telefonicznie, zapowiada swoje przybycie. Ten otwiera boczne wejście. Powstańcy wpadają do wnętrza i wkrótce opanowują całe więzienie. Zaskoczeni Niemcy wymykają się główną bramą do pobliskiej siedziby Banku Emisyjnego, wysługujący się im Ukraińcy zostają rozbrojeni przez powstańców i strażników. Zdobycz jest wyjątkowo obfita: 46 karabinów z 15 nabojami każdy, kilka pistoletów, ręczne granaty! Barry otwiera po kolei cele. Styła wyczytuje personalia więźniów. Zatrzymano ich przeważnie za nielegalny handel albo za przekroczenie granicy Generalnej Guberni. Jest wśród nich także 20 radzieckich jeńców wojennych, w tym 8 oficerów, przywiezionych tu przez gestapo. Wynędzniali, zdumieni i zaskoczeni, niedowierzająco patrzą, na to co się wokół dzieje. Słyszą, że są wolni i mogą swobodnie decydować o swoich losach, spontanicznie deklarują  więc razem z powstańcami bić giermańca, faszystu. Część, zwłaszcza oficerowie, znajdzie później drogę do walczących na Starym Mieście oddziałów AL., kilku pozostanie z ludźmi Barrego. Ten może wreszcie zameldować się delegatowi rządu na miasto stołeczne Warszawę Sowie - Marcelemu Porowskiemu, który zaczyna pełnić funkcję wojewody warszawskiego. Ratusz przysposobiono do obrony, zabarykadowano prowadzącą na plac Teatralny bramę prowadzącą do pałacu Jabłonowskich i sąsiednią pod wieżą obserwacyjna Straży Ogniowej. Na wieży Ratusza zawisła wielka biało-czerwona chorągiew. Barry ściągnął z kwatery na placu Krasińskich resztę swego oddziału, który wzrósł teraz  do  90 nieźle uzbrojonych ludzi. Gdy dowiedział się, że na Ratuszu znajduje się pewna liczba czarnych ceratowych płaszczy, zarekwirował je, a umundurowany w nie pluton por. Tadeusza Blusiewicza Tadeusz otrzymał przydomek czarnych. To właśnie Czarni otrzymali zadanie zdobycia niemieckiego szpitala w szkole przy ul. Barokowej. Rannych ewakuowano stamtąd przed wybuchem powstania, pozostało kilkudziesięciu uzbrojonych ozdrowieńców. Oblegali ich żołnierze oddziału P.20 pod dowództwem por. Tadeusza Garlińskiego Bełt oraz część 104 kompanii pod dowództwem por. Witolda Potza Koperski. Wspólnymi siłami zdobyto szkołę; pędzono Niemców do sąsiedniego budynku Archiwum Akt Dawnych, gdzie próbowali jeszcze stawić opór i wreszcie się poddali. Wzięto 35 jeńców, zdobyto broń i amunicję.

 

 

Pałac Blanka przed wojną Uszkodzony bombami pałac Blanka - w tle więzienie przy DaniłowiczowskiejW dniu 3.08.1944 r. kpt. Barry przygotował plan ataku na pałac Blanka wraz z przyległymi budynkami Wydziału Technicznego zarządu miasta, był to jeden z ostatnich zajętych jeszcze przez Niemców obiektów na Starym Mieście. Jego załogę stanowiło 18 folksdojczów z SA oraz kilkunastu cywilnych Niemców, byli jednak świetnie uzbrojeni w karabiny maszynowe i peemy. Nawiązano kontakt z przetrzymywanymi na terenie pałacu Polakami, którym polecono nałożyć białe elementy garderoby dla łatwiejszego rozpoznania. Natarcie rozpoczyna się 3.08.1944 r. o godz. 15. Grupa pod dowództwem por. Karola Budniaka Karol ma pozorować uderzenie na główną bramę od placu Teatralnego i związać Niemców ogniem. Drugą prowadził por. Czesław Kosk Staliński przez częściowo zamurowane przejścia z podziemi pałacu Jabłonowskich do piwnic Wydziału Technicznego. Na I piętro tego budynku będzie się starała dostać grupa Barrego wyposażona w strażackie drabiny i hakówki. Od strony ul. Senatorskiej mieli zaatakować żołnierze 12 kompanii I batalionu WSOP prowadzona przez por. Lawinę i luźna grupa z innych oddziałów z pchor. Krzysztofem Baczyński KrzyśPowstańcy uderzają ze wszystkich stron, ale nieprzyjaciel nie daje się zaskoczyć i wita ich silnym ogniem. Nie sposób się zbliżyć do osłoniętych siatką okien i zabarykadowanych drzwi. Padło już kilku powstańców, kilkunastu opatrują sanitariuszki. Ogień atakujących słabnie, gdyż oni w przeciwieństwie do wroga muszą oszczędzać amunicję. Zarysowuje się wyraźny kryzys boju, który mija gdy udaje się zastrzelić 2 Niemców, z okien na IV piętrze trzymających w szachu grupę mającą zaatakować od strony Ratusza. Wykorzystuje to pchor. Wojciech Wojtasiński Warda i przerzuca z oficyny do okien naprzeciwko ławkę i po tej chyboczącej kładce przechodzi do wnętrza. Za nim idą inni, likwidują broniących się w tym gmachu Niemców i przedostają się na teren pałacu. Całkowicie zaskoczeni SA-mani są wypierani przez powstańców z kolejnych pomieszczeń i korytarzy. Dołączają do nich teraz ludzie Stalińskiego, prą na przód choć wielu już nie ma amunicji. Także od strony Daniłowiczowskiej rozbrzmiewają zwycięskie okrzyki. Tu szalę przechylił strz. Wilk. Dojścia do bocznego wejścia bronił lkm strzelający z okna osłoniętego drucianą siatką. Wilk zgłosił się na ochotnika, wziął z chlebaka kilka granatów i podczołgał się pod ścianę. Pierwszy z nich odbił się od siatki i eksplodował koło powstańca, raniąc go w rękę. Mimo to Wilk zamachnął się po raz drugi. Tym razem granat przeleciał przez naruszoną już siatkę, wybuchając wewnątrz, ale Niemcy w ostatniej chwili zdążyli się cofnąć do sieni. Kolejny granat, po którym jeden szwab padł, a dwóch uciekło na górę. Podbiegli inni powstańcy, wiązką granatów wyważyli drzwi i wpadli do wnętrza. Nieprzyjaciel stawia jeszcze opór na wartowni, w piwnicach i na strychu. Najpierw udaje się wykurzyć ich z wartowni. Wybiegają na dziedziniec, a za nimi Polacy. Ogień z piwnic i strychu milknie, gdyż Niemcy nie chcą razić swoich, a na dziedzińcu toczy się bezpardonowy bój z najbliższej odległości. Dochodzi do walki wręcz. SA-mani wyskakują przez główną bramę i uciekają w ul. Focha, kryjąc się prze rzadkim już ogniem powstańców. Po kolei milkną niemieckie punkty ogniowe. Po godzinie bój jest zakończony. Wzięto kilkunastu  umundurowanych i cywilnych jeńców. Błagają o darowanie im życia, Niemcom rzeczywiście je darowano, natomiast folksdojcze zostali później rozstrzelani z  wyroku Sądu Wojskowego.

 

Major Barry (drugi z lewej) i płk Wachnowski dowódca Grupy Północ (czwarty)Wrzesień 1944, Śródmieście Północ. Major  W następnych dniach oddział uczestniczył w walkach o Bank Polski, PWPW, szkołę przy ul. Rybaki i magazyny na Stawkach. Uczestniczyli też w budowie barykad: Długa – Bielańska, Miodowa – Senatorska, Senatorska – Daniłowiczowska, Hipoteczna, Miodowa – pl. Krasińskich, pl. Krasińskich – Nowiniarska. Bronili także redut: „Ratusz”, „Kanoniczki”, „Bank Polski” i „Matki Boskiej” przy Długiej 29. Na terenie ratusza uruchomili produkcję granatów. Po zdobyciu Pałacu Blanka i wzięciu wielu jeńców niemieckich żołnierze Barry nadzorowali ok. 100 jeńców w obozie zorganizowanym w piwnicach Sądu Apelacyjnego. Plutonem pilnującym jeńców dowodził kpt. Stefan Jeżycki Tata. W ciągu kilku dni sierpnia 1944 roku oddział wyrósł na najsilniejszą jednostkę w rejonie pl. Teatralnego, a dowodzący mjr Sienkiewicz właśnie kpt. Barremu powierza dowództwo odcinka południowego Starówki. Żołnierze oddziału brali udział w wypadach na Pawiak, Stawki i Dworzec Gdański.   

 

por. Mieczysław Bełtowski (1915-1944) ps. Ryś. Dowódca plutonu ochrony sztabu Grupy „Północ” z oddziału Barry. Od 1940 r. w konspiracji jako komendant obwodu ZWZ Nowy Targ skąd zagrożony aresztowaniem trafił do Warszawy, jednak nie wiadomo jaki miał przydział przed godziną W. W powstaniu w oddziale Barry początkowo dowódca plutonu żandarmerii, a następnie plutonu odwodowego dowódcy Gr. Północ. Walczył na Starówce, został ranny w dniu 1.09.1944 r. w rejonie Pałacu Krasińskich, gdzie jego pluton wraz z Batalionem Parasol bronił głównego włazu ewakuacyjnego kanałami do Śródmieścia. Zginął następnego dnia w zbombardowanym pałacu. Pluton por. Rysia z kpr. Cholewą w składzie początkowo walczył w południowo-zachodnim rejonie Starego Miasta na odcinku mjr Sienkiewicza, następnie kpt. Sosny. W dniu 3.08.1944 r. dołączył do oddziału kpt. Barry i już z jego rozkazu kontrolował patrolami ul. Senatorską z Galerią Luksemburga i Szpitalem Maltańskim oraz ul. Alberta I. Według meldunku mjr Sienkiewicza z 7.08.1944 r. pluton „por. Ryś, stan 1+60, uzbrojenie: 3 kb, pistolety 2”. Właśnie tak słabe uzbrojenie plutonu spowodowało, że został włączony do jednostki żandarmerii. Stopniowo sytuacja ulegała poprawie, bowiem w dniu 14.08.1944 r. pluton z częścią 104. Kompanii Syndykalistów ze zgrupowania Róg zostaje alarmowo wysłany do wzmocnienia obrony powstańczych pozycji przy ul. Rybaki.

 

 

sierż. Zdzisław Mroczek (1919-1992) ps. Ziuk. Był zastępcą dowódcy plutonu por. Rysia. Pluton w oddziale Barry wykonywał zadania typowej żandarmerii, a następnie plutonem ochrony i odwodowym dowódcy Gr. Północ płk Wachnowskiego. Po ciężkim zranieniu dowódcy por. Rysia w dniu 1.09.1944 r. przejął dowodzenie i następnego dnia wraz z plutonem przeszedł kanałami do Śródmieścia. Tam dzielił losy oddziału Barry. Po kapitulacji powstania jak większość żołnierzy oddziału trafił do niewoli do jako jeniec nr 104716 do Stalagu 344 Lamsdorf. Po wojnie był autorem monografii oddziału Barry.  Drużyna z plutonu por. Rysia w dniach 15-22.08.1944 r. pod dowództwem zastępcy dowódcy plutonu st.sierż. Zdzisława Mroczka Ziuk kilkukrotnie pełniła służbę na stanowiskach obserwacyjnych w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Zajmowali stanowiska obserwacyjne we wschodnich blokach PWPW z widokiem na most i artylerię na Pradze. Właśnie w tej drużynie służył kpr. Cholewa. W dniu 22.08.1944 r. mjr Róg melduje płk Wachnowskiemu, że „porucznik Ryś – dowódca plutonu odwodowego Pana Pułkownika, zaginął w raz z gońcem i łączniczką. Poszukiwania nie dały rezultatu”. Okazało się to nieprawdą. W dniu 25.08.1944 r. w ramach reorganizacji pluton por. Rysia zostaje włączony do ochrony Sztabu. Tego samego dnia jego kwaterę przeniesiono ze zbombardowanego budynku Archiwum Akt Dawnych przy ul. Długiej 24 do kapitularza kościoła św. Jacka przy ul. Freta 10. W dniu 31.08.1944 r. pluton zostaje wysłany na odcinek Pasażu Simonsa przy ul. Nalewki 2, gdzie zginęło 300 żołnierzy batalionu Chrobry I, z zadaniem wzmocnienia jego obrony. W dniu 1.09.1944 r. pluton od mjr Sosny otrzymuje zadanie wzmocnienia oddziału Batalionu Parasol w Pałacu Krasińskich, który osłaniał właz głównego kanału ewakuacyjnego. Podczas walki ciężko ranny zostaje ppor. Ryś, zostaje umieszczony w Pałacu, ale w dniu 2.09.1944 r. poległ podczas bombardowania. Wynika z tego, że pluton Rysia dowodzony już przez sierż. Ziuka pozostał dłużej na Starówce niż reszta oddziału Barry i wycofał się kanałami jako jeden z ostatnich oddziałów w dniu 2.09.1944 r

W dniu 7.08.1944 r. oddział Barrego został podporządkowany bezpośrednio dowódcy Grupy „Północ”. Stan oddziału dzięki napływowi żołnierzy z innych jednostek i licznych ochotników powiększył się. Zastępcą dowódcy został por. Edward Budniak Karol, dowódcami kompanii byli: por. Tadeusz Blusiewicz Jawor i por. Edward Kwietniewski Adam, a por. Bogusław Łojkuć Łuna był dowódcą plutonu. W dniu tym liczył około 200 ludzi (w tym stan bojowy 75). Uzbrojenie: 1 rkm, 4 peemy, 50 karabinów i 4 miotacze ognia. Wobec masowego napływu ochotników przy oddziale powstał punkt werbunkowy. Na dziedzińcu zdobytego ratusza por. Adam prowadził szkolenie ochotników. Cały oddział Barrego liczył od 316-380 ludzi, przy czym nie cały zajmował się ochroną porządku. Funkcje policyjne sprawowało ok. 80 ludzi, były to: pluton por. Mieczysława Bełtowskiego Ryś, pluton NSZ z Brygady Koło, pluton Służby Bezpieczeństwa AL i sekcja żandarmerii zawodowej wachmistrza NN Brodatego. Zastępcą Kozakiewicza został dowódca SB AL Stanisław Kurland ps. Krzemiński. Pluton por. Rysia zajmował się osłoną sztabu, a następnie był odwodem sztabu Grupy „Północ”, reszta to był zwyczajny oddział liniowy.

Po 9.08.1944 r. w wyniku reorganizacji - zlikwidowano podział na kompanie, dzieląc oddział na 7 plutonów i nadając mu nową nazwę: Batalion BezpieczeństwaBarry”, potocznie nazywany Oddziałem Barry. Kwatera Barrego znajdowała się początkowo w Ratuszu, a od 6.08.1944 w gmachu Sądu Apelacyjnego przy ul. Krasińskich. W dniu 9.08.1944 r. mjr Barry został mianowany szefem żandarmerii Grupy „Północ” AK. Ok. 20.08.1944 r. Barry został awansowany na majora. W drugiej połowie sierpnia żołnierze oddziału Barry uczestniczyli w obronie barykad na odcinku mjr Sosny. Właśnie majora Sosnę w dniu 24.08.1944 w czasie walk o redutę „Matki Boskiej”, uratował mjr Barry wyciągając go spod ostrzału za pomocą rzuconej liny. Od 29.08.1944 oddział sprawował nadzór nad ewakuacją kanałami sił powstańczych i ludności cywilnej na Starówkę. Zaś w ostatnich dniach obrony Starówki organizował i ochraniał ewakuację kanałami. W dniu 31.08.1944 mjr Barry na czele swojego oddziału ewakuował się kanałami do Śródmieścia.

Po przejściu do Śródmieścia oddział, po uzupełnieniu stanu osobowego, został przeformowany i jako 4. kompania saperów wcielony do Zgrupowania Sosna walczył w rejonie ulic Zielnej, Złotej, Brackiej, Zgoda, Szpitalnej i Świętokrzyskiej. Kwatery oddziału znajdowały się przy ul. Zielnej 8 i Brackiej 13, w cukierni Kuczyńskich. Po reorganizacji AK oddział wchodził w skład 15 pułku piechoty 28 Dywizji piechoty AK im. Stefana Okrzei. W walkach oddział Barrego stracił około 80 żołnierzy poległych i 23 zaginionych. 

 

Major Barry - Władysław Kozakiewicz Okolice włazu do kanału, którym obrońcy i ludność Starego Miasta ewakuowała się do ŚródmieściaOddział mjr Barrego Władysława Kozakiewicza wzbudza wiele kontrowersji wynikających z niepochlebnych opinii przedstawionych przez licznych powstańców w swoich pamiętnikach. Głośna była sprawa odbierania broni rannym powstańcom wchodzącym do kanału przy pl. Krasińskich pod koniec walk na Starym Mieście. Żandarmerii zarzucano, że sama uzbraja się w odebraną powstańcom broń, często zdobytą z narażaniem życia. Rozumiejąc żal żołnierzy pamiętać trzeba, że przede wszystkim działali oni z rozkazu dowództwa AK i mieli za zadanie utrzymanie porządku przy jedynym kanale, którym można było uciec z konającej Starówki do Śródmieścia. Ranni w wąskim kanale już stanowili problem, a porzucana przez nich broń tarasował przejście innym. Pod koniec walk przed włazem kanałowym działy się dantejskie sceny, gdyż setki żołnierzy i cywili chciały uciec w tym samym czasie.  

W ostatnich dniach obrony Starówki gdy dowództwo AK podjęło decyzję o ewakuacji najważniejszym zadaniem oddziału Barrego było właśnie kierowanie ruchem oddziałów powstańczych i zabezpieczenie włazów kanałowych przed naporem tłumów. Gdy kanałami uciekło ok. 300 ludzi z Armii Ludowej, którzy sterroryzowali żandarmów, zaczęli oni siłą zaprowadzać porządek, nie cofając się nawet przed grożeniem bronią. Być może właśnie jednak dzięki stanowczości oddziału Barrego udało się ewakuować kanałami do Śródmieścia:3000 lekko rannych i członków oddziałów gospodarczych oraz grupę bojową ok. 1500 żołnierzy.


POWSTANIEC z FROMBORKA

Żołnierze batalionu sochaczewskiego mjr. Władysława Starzyka „Korwina” Grupy Kampinos AK Inny uczestnik Powstania warszawskiego mieszkał we Fromborku. Strzelec Wiarus należał do IV plutonu kompanii kpt. Mścisława z batalionu mjr Korwina walczącego w Grupie Kampinos. Obszarem walk oddziału była Puszcza Kampinoska, gdzie znajdowały się dość znaczne siły powstańców. Grupa Kampinos osłaniała powstanie od północy, przyjmowała liczne zrzuty lotnicze z zachodu, dostarczała broń i amunicję oraz  żołnierzy dla Żoliborza i Starówki.

 

 

grób Macieja Leonidasa Składzińskiego ps. Wiarus (1924-1996) i jego żony Anny Borkowskiej-Składzińskiej (1924-2013), która w latach 1943-1946 była żołnierzem Batalionu Kobiecego i 1 Brygady Saperów. Spoczywają na cmentarzu komunalnym we Fromborku przy ul. Braniewskiejablica nagrobkowa Macieja Leonidasa Składzińskiego ps. Wiarus (1924-1996) na cmentarzu komunalnym we Fromborku przy ul. BraniewskiejAnna Borkowska-Składzińska (1924-2013) żona Macieja Składzińskiego na zdjęciu w mundurze sierżanta LWP. W 1940 r. zesłana na Syberię. W latach 1943-1946  żołnierz Batalionu Kobiecego i 1 Brygady Saperów. Służbę zakończyła w stopniu ppor. Po wojnie ukończyła studia medyczne i do 1980 r. pracowała jako lekarz-stomatolog, m.in. we Fromborku, którego jest Honorowym Obywatelem (1973). Członki stowarzyszeń kombatanckich, wielokrotnie odznaczana, m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Brązowym Medalem Zasłużonym na Polu Chwały, czy Medalem Pro Memoria. Spoczywa razem z mężem Maciejem na cmentarzu komunalnym we Fromborku. Maciej Leonidas Składziński ps. Wiarus urodził się 10.10.1924 r. w Maciejowicach. W czasie okupacji wstąpił do Armii Krajowej, służąc w plutonie 39 w Grodzisku Mazowieckim należącym do Podokręgu Zachodniego Obszaru Warszawskiego AK. Nie są znane jego dalsze losy wiadomo, że zmarł we Fromborku w dniu 2.01.1996 r. Był wieloletnim pracownikiem wielozakładowego PGR Frombork i należał też do Koła Łowieckiego MEWA (1968), gdzie był podłowczym. Był mężem pani Anny Borkowskiej-Składzińskiej kombatantki, w latach 1943-1946 żołnierza Batalionu Kobiecego im. Emilii Plater i 1 Warszawskiej Brygady Saperów, po wojnie lekarza stomatologa. Związek małżeński zawarli w 1967 r. i zamieszkali we Fromborku przy ul. Młynarskiej 22. Oboje opiekowali się w swoim domu chorymi zwierzętami leśnymi i domowymi. Ciekawostką jest fakt, że w konspiracji i w Powstaniu, w tych samych oddziałach służył jego starszy brat - strzelec Andrzej Jerzy Składziński ps. Jakrzak (ur.  15.11.1922 - zm. 14.01.2009 r. w Grodzisku Maz.). Maciej Leonidas Składziński pochowany jest na Cmentarzu Komunalnym we Fromborku przy ul. Braniewskiej (sektor B3, rząd nr 1, grób nr 1). 

 

Emblemat Grupy KampinosOddziały obwodu sochaczewskiego AK rozpoczęły koncentrację w dniu 5.08.1944 pod dowództwem kpt. Wilhelma Kosińskiego ps. Mścisław, do których dołączyły dwa plutony obwodu dowodzone przez ppor. Tadeusza Dudzińskiego Zawieja i ppor. Jana Groneckiego Nawrot. Oddział liczący razem 120-150 żołnierzy miał na uzbrojeniu: 2 rkm Bren, 8 pm Sten i granatnik ppanc. PIAT oraz broń krótką Po połączeniu z oddziałem kpt. Władysława Starzaka Korwin powstał batalion sochaczewski Korwin.

 

 

 

Mapa działań Grupy Kampinos, w której skład wchodziła kompania kpt. Mścisława Tymczasem z Obwodu Błonie w dniu 17.08.1944 dotarł oddział pod dowództwem por. Jana Majewskiego Zbigniew, który został włączony jako IV pluton do 4 kompanii dowodzonej przez kpt. Mścisława. To właśnie w tym plutonie walczył 20-letni przyszły mieszkaniec Fromborka strz. Wiarus. Utworzony w ramach koncentracji  Obwodów Błonie i Sochaczew Batalion sochaczewski kpt. Korwina w połowie sierpnia 1944 r. liczył 30 oficerów i 451 żołnierzy. Oddział otrzymał za zadanie wsparcie walczących powstańców na Żoliborzu i udział w wywalczeniu połączenia ze Starym Miastem. Zadanie polegające na nocnym ataku na umocniony Dworzec Gdański wydawało się karkołomnym przedsięwzięciem, jednak pomimo oporu dowódców oddziałów rozkaz dowództwa AK  był wyraźny. Oddziały Mścisława wzięły udział w nocnych natarciach 20/21 i 21/22 sierpnia na Dworzec Gdański, gdzie poniosły duże straty.

 

Szkic przedstawiający natarcia oddziałów kampinoskich na Dworzec Gdański 20-22.08.1944Wymarsz oddziałów z Kampinosu na Żolibórz w dniu 19.08.1944r.kapitan rezerwy artylerii Wilhelm Jan Kosiński ps. Mścisław (1912-1983) zastępca komendanta obwodu Sochaczew i komendant Kedywu Obowodu Skowronek (Sochaczew), a w powstaniu dowódca kompanii w batalionie Korwin ze składu Grupy Kampinos. W kampanii wrześniowej 1939 r. w składzie 42 pułku artylerii lekkiej walczył o Lwów i dostał się do sowieckiej niewoli. Uciekł z transportu do obozów i wszedł w struktury SZP. Skierowany do Sochaczewa, gdzie od 1941 r. został zastępcą komendanta. Poprowadził oddział sochaczewian na pomoc powstańczej Warszawie i brał udział w walkach w Puszczy Kampinoskiej w 1944 r. Po wymarszu z puszczy nie powrócił już do Sochaczewa. W 1946 znalazł się Katowicach i tam w maju 1949r., ujawnił się wobec władz bezpieczeństwa. W latach 1958-65 pracował w Turoszowie k. Zgorzelca, następnie przeniósł się do Wrocławiu, gdzie zmarł w 1983 r. W pierwszym natarciu kompania kpt. Mścisława, miała ruszyć w II rzucie a jej zadaniem było dostarczenie zaopatrzenia obrońcom Starego Miasta, żołnierze byli objuczeni dodatkową bronią i amunicją, więc rozkazano im wejść do akcji dopiero na wyraźny sygnał zielona rakietą, dany przez dowódcę I rzutu. Żołnierzom polecono, aby w miarę możliwości niepostrzeżenie i bez walki podeszli jak najbliżej torów kolejowych po czym z zaskoczenia opanowali dworzec. Niedoświadczeni żołnierze leśni poruszający się w nieznanym terenie nie zdołali zachować ciszy więc zaskoczenie się nie udało. Niemcy oświetlili teren rakietami i otworzyli gwałtowny ogień z broni maszynowej. Wkrótce do akcji wszedł pociąg pancerny i artyleria. Natarcie się załamało pod ogniem artylerii i karabinów maszynowych Niemców. Oddziały AK były zmuszone rozpocząć odwrót. Ze względu na brak wystrzelonej rakiety do walki nie weszły odwody, a powstańcy stracili łącznie ponad 100 zabitych i rannych.

 

major Władysław Starzyk ps. Korwin (1904-1960) dowódca batalionu Korwin w Grupie Kampinos. W kampanii wrześniowej 1939 r. dowódca 5 kompanii w 114 rezerwowym pułku piechoty, ze składu 41 DP, wziął udział w walkach od Różana aż do Tomaszowa Lubelskiego. Skierowany do Sochaczewa gdzie od 1941 r., został komendantem. Kierował działaniami wszystkich rejonów obwodu w okresie 1942-1945 r. Dowódca batalionu KORWIN w powstaniu warszawskim. Po walkach w puszczy wrócił na czele swych żołnierzy do Sochaczewa i działał w konspiracji do stycznia 1945. Wiosną 1945 r., wyjechał do Bydgoszczy gdzie mieszkał pod nazwiskiem Władysław Żwrirski, tam też ujawnił się wobec Komisji Weryfikacyjnej. Pracował w Wojewódzkim Urzędzie Ziemskim. Następnie przeniósł się do Wrocławia, gdzie w latach 1947-1951 prowadził sklep, zaś w latach 1951-60 pracował jako księgowy w placówkach edukacyjnych. Załamany ciągłą inwigilacją UB-wezwaniami i wizytami w miejscu pracy, zmarł tragicznie, popełniwszy samobójstwo w styczniu 1960 r.Tablica na murze kościoła w Wierszach, upamiętniająca żołnierzy batalionu sochaczewskiego walczących w szeregach Grupy „Kampinos” Mimo niepowodzenia natarcia jak również odrzucenia oddziałów staromiejskich dowództwo AK postanowiło powtórzyć natarcie. Zasadnicze zadanie miały znowu przejąć oddziały z Kampinosu wsparte przez oddziały żoliborskie. Osłonę natarcia stanowiło 6 ckm i 3 moździerze. W natarciu w nocy z 21/22.08.1944 r. kompania Mścisława zajęła pozycje wyjściowe w rejonie ulic Wyspiańskiego i Brodzińskiego. Zadaniem oddziału było przebicie się przez tory kolejowe w kierunku na Stawki. Natarcie od strony Żoliborza rozpoczęło się 22.08.1944 o 3 nad ranem. Zaskoczenie ponownie się nie udało, a Niemcy oświetlili teren rakietami i zasypali nacierających Polaków silnym ogniem artylerii i broni maszynowej. Nieliczne polskie karabiny maszynowe, które próbowały nawiązać walkę ogniową, były uciszane. Wkrótce nadjechał także pociąg pancerny, który zasypał ogniem dział i broni maszynowej budynki przy ulicach Generała Zajączka i Lisa-Kuli. W rezultacie większość atakujących oddziałów zaległa pod ogniem nieprzyjaciela, po czym w nieładzie, ponosząc ciężkie straty, spłynęła na pozycje wyjściowe. W straszliwym ogniu oprócz innych oddziałów zaległa na przedpolu również leśna kompania kpt. Mścisława, z którego tylko niewielka grupka żołnierzy wraz z samym Mścisławem zdołała przedrzeć się na Stawki. Tam w większości zostali oni wybici, a ranny kapitan musiał schronić się w ruinach getta, skąd przedostał się na Stare Miasto i przez Żoliborz wrócił do Kampinosu. Oddziały sochaczewskie zmyliły kierunek natarcia, m.in. pluton Zawieji zgubiwszy drogę zaatakował Instytut Chemiczny, za boczną linią torów. Został odparty mimo, że żołnierzom udało się wysadzić granatami bramę budynku. W wyniku nieudanego natarcia oddziały leśno-żoliborskie utraciły około 340 żołnierzy zbitych i rannych oraz wiele broni. Ponad 100 ciężko rannych pozostało na przedpolu z których większość skonała, gdyż Niemcy uniemożliwiali sanitariuszkom ich ściągnięcie. 

Żołnierze batalionu Korwin Po tej klęsce w nocy 23/24.08.1944 r. oddziały Grupy, w tym kompania Mścisława wycofały się do Puszczy Kampinoskiej. Nie wiadomo jednak czy w tych działaniach uczestniczył IV pluton por. Zbigniewa. W dniach 30.08.-2.09.1944 batalion Korwin brał udział w walkach obronnych pod Pociechą, gdzie była placówka osłonowa kompanii Mścisława. Gdy w dniach 12-13.09.1944 r. Niemcy ponownie próbę opanowania południowej i wschodniej części Puszczy Kampinoskiej i tym razem nieprzyjaciel zatrzymał się na pozycjach obronnych powstańców w rejonie Truskaw. W walkach tych odznaczyli się żołnierze batalionu Korwina.

Koniec września 1944r. wymarsz oddziałów Grupy Kampinos Rano 27.09.1944 r.  rozpoczęła się przygotowywana od kilku dni przez Niemców akcja Spadająca Gwiazda, mająca na celu rozbicie Grupy Kampinos. Najbardziej zacięte walki stoczono w rejonie miejscowości Janówek. Broniła się tam kompania kpt. Mścisława, wsparta jedynym działem jakie mieli powstańcy. Po południu Polacy zostali zmuszeni do wycofania się. Wobec przewagi Niemców część oddziałów miała przebić się do Gór Świętokrzyskich, natomiast mjr Korwin zdecydował się przejść do konspiracji i dokonać demobilizacji podległych sobie oddziałów z Obszaru Warszawskiego. Walki na pozycjach obronnych trwały do późnego wieczora. Około godziny 10 oddziały ubezpieczające od wschodu, w tym batalion mjr Korwina, oderwały się od nieprzyjaciela i przeszły w rejon Roztoki, gdzie nastąpiła koncentracja. Oddziały zostały zdemobilizowane, a żołnierze udali się do domów.

 

POWSTANIEC z PIENIĘŻNA

jedno z ostatnich zdjęć ojca Józefa Arlika z dnia 14.06.1995 r. z ceremonii odznaczenia Warszawskim Krzyżem Powstańczym  Uczestnikiem Powstania Warszawskiego był ojciec werbista Józef Arlik, który był kapelanem szpitala powstańczego przy ul. Chocimskiej 5/7 na Mokotowie. W czasie powstania pełnił służbę w ramach „Bakcyla” tj. Sanitariatu Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej. Wybuch Powstania Warszawskiego zastał o. Arlika przypadkowo w kościele pw. Najświętszego Zbawiciela, dokąd wnoszono pierwszych rannych i umierających, zarówno Polaków jak i Niemców. Wszystkim o. Arlik udzielał potrzebującym posługi kapłańskiej. Po wkroczeniu do kościoła Niemców wraz z innymi został zapędzony na Aleję Szucha do osławionej siedziby gestapo. Wszyscy znajdujący się w tej grupie księża udzielali rozgrzeszeń, gdyż Niemcy rozstrzeliwali wielu Polaków ustawionych długimi godzinami pomiędzy zabudowaniami gestapo. Ojciec Arlik wspominał, że z grupy uwięzionych wybrano kilku księży, których popędzono w kierunku będącej pod ostrzałem ul. Litewskiej do kościoła Zbawiciela, aby przekonali powstańców, żeby nie strzelali w kierunku siedziby gestapo. Księża nie mogli dotrzeć jednak do powstańców, którymi byli żołnierze AK ze Zgrupowania Ruczaj. Na szczęście sami Niemcy zauważyli, że powstańcy nie strzelają z kościoła, a okolicznych domów. Ojciec Arlik wydostał się z więzienia dzięki gestapowcowi z Wiednia, który był synem pastora i znał austriackich werbistów, gdyż interesował się śpiewem Wienerwald Sänger – Knaben prowadzonym przez o. S. Maruszczyka.

 

okupacyjne zdjęcie o. Józefa Arlika z niemieckiego dokumentu tzw. Ausweis z 1942 r.  Po wielu godzinach o. Arlik dotarł do powstańczego szpitala, gdzie został kapelanem. Był to Szpital Zakaźny, który mieścił się w dawnej fabryce czekolady Jana Fruzińskiego przy ul. Chocimskiej 5/7. Znajdowało się w nim 400 łóżek, ale jak to bywało w szpitalach powstańczych, rannych było z pewnością więcej. Od początku walk szpital ten znajdował się pod kontrolą niemiecką, mimo to jednak stał się również szpitalem powstańczym. Naczelnym chirurgiem został dr Leon Klimowicz. W dniu 7.08.1944 r. przeniesiono tam część obsady punktu sanitarnego przy ul. Chocimskiej 24 wraz z kilkoma rannymi powstańcami. Do szpitala przetransportowano też ciężko rannych w walkach w rejonie parku Łazienkowskiego. W szpitalu działał oddział dla zakaźnie chorych. Po upadku Mokotowa przeniesiono do niego ciężko rannych i cywilów. W dniach 11-14.09.1944 r. szpital został ewakuowany na Okęcie.

 

tzw. Kannkarte, czyli karta rozpoznawcza wydany Józefowi Arlikowi w Ołtarzewie w dniu 25.06.1942 r. Na dokumencie są też kolejne adresy zameldowania podczas okupacji: Warszawa ul. Wileńska 89/1, Prusa 44/9 i Okęcie. Kennkarte zastąpiła polskie dowody osobiste i została wprowadzona w Generalnej Guberni w latach 1941-1943 Sytuacja o. Arlika była trudna, ale pomogli ludzie. Zamieszkał w opróżnionym małym magazynie, w odnalezionym kufrze przygotowanym dla innego kapelana wojskowego były przybory do odprawiania mszy świętej, a od sanitariuszy otrzymał wino mszalne i opłatki przyniesione z sąsiedniego kościoła. Szybko przystąpił do posługi kapelańskiej zajmując się przede wszystkim ciężko rannymi, którzy mogli nie przeżyć. Wszyscy otrzymywali sakrament pokuty i namaszczenia charyzmą ze względu na brak oleju dla chorych. Nie było kaplicy, więc msze święte odprawiał o. Arlik codziennie na innym oddziale szpitala, a homilie nawiązywały do warunków. To była ciężka i mozolna posługa, ale z czasem chorzy i ranni przyjęli zwyczaj odmawiania wspólnych pacierzy wieczornych, a w październiku tj. po upadku Powstania również różańca. Wieczorem kapelan starał się obejść wszystkie sale, aby udzielić błogosławieństwa na dobranoc. Ciężko rannym za zgodą lekarzy świadczył posługę w czasie przygotowywania do operacji, a nowym chorym od razu proponował przyjęcie sakramentów. 

 

budynek przy ul. Chocimskiej 5, gdzie mieścił się liczący 400 łóżek szpital powstańczy. Posługę jako kapelan szpitala pełnił w nim ojciec Józef Arlik W czasie powstania wielkim problemem było chowanie zmarłych i poległych. Cmentarz został urządzony w ogrodzie willi naprzeciw szpitala, ale kopanie grobów było bardzo trudne, ze względu na gruz i brak ludzi. Mogiły były zbiorowe, a spis zmarłych o. Arlik wkładał do butelki i pozostawiał przy grobie. Niestety spisy zmarłych zaginęły podczas ewakuacji szpitala na Okęcie. Przenoszenie zmarłych przez ulicę Chocimską również nie było łatwe ze względu na przebiegającą niedaleko linię walka, a Niemcy często uniemożliwiali przejście i trzeba było długo czekać na zgodę.

 

niemiecki dokument tzw. Personalausweis wydany o. Józefowi Arlikowi przez władze niemieckie w dniu 5.12.1944 r. na Okęciu. Była to legitymacja poświadczająca zatrudnienie w wypadku o. Arlika, że jest kapelanem w szpitalu. Z adresu na dokumencie wynika, że szpital znajdował się na ul. Kościuszki 4.tak wyglądały szpitale powstańcze.. w tym przypadku zdjęcie ze szpitala w gmachu PKO przy ulicy Świętokrzyskej. Poza typowymi czynnościami kapelańskim o. Arlik udzielił też kilu chrztów niemowlętom, a także osobom znacznie starszym. Jeden z takich przykładów omal nie zakończył się tragicznie: „Zawiadomiono kapelana, że w domu poza obrębem szpitala (w strefie objętej walką) znajduje się kilkanaście osób, które proszą o chrzest. Trzeba było sforsować dość wysoki mur, przez ruiny dostać się do kamienicy będącej pod ostrzałem. Na drogę powrotną wykorzystał czas zmiany patroli, został jednak zauważony i w największym niebezpieczeństwie dostał się na teren szpitala. Po pół godziny zjawili się Niemcy i własowcy w poszukiwaniu tego, który zbiegł na teren szpitala. Nikt nie zdradził, a przepytywany kapelan okazał wielkie zdziwienie, że coś podobnego mogło mieć miejsce”. Innym razem młody powstaniec w nocy przedostał się po rusztowaniach do okna kapelana, zbudził go, wyspowiadał się i przyjął Komunię świętą. W trakcie walk do szpitala na ul. Chocimskiej przybyły siostry nazaretanki. Wcześniej zostały one wypędzone z klasztoru z ul. Czerniakowskiej. Przechodziły obok szpitala i zostały zaproszone przez kapelana o. Arlika. Po staraniach udało się zalegalizować obecność w szpitalu, po czym z ofiarnością przystąpiły do opieki nad rannymi i chorymi. Zamieszkały w sąsiedniej willi, gdzie urządziły kaplicę, ale przede wszystkim odciążyły trochę kapelana.

 

legitymacja Związku Powstańców Warszawskich nr 18/N z dnia 12.06.1995 r. poświadczająca, że o. Józef Arlik jest członkiem nadzwyczajnymtak wyglądały szpitale powstańcze.. w tym przypadku zdjęcie ze Śródmieścia Północnego. Wnętrze gmachu Powszechnego Banku Związkowego przy ul. Zgoda 11, w którym ulokowano ewakuowany Szpital Maltański. Zdjęcie Marian Grabski Wyrwa W dniach 11-14.09.1944 r. odbyła się ewakuacja szpitala z ul. Chocimskiej na Okęcie do opróżnionej fabryki i do baraków i od tej pory warunki znacznie się pogorszyły. Jednak najważniejsze było to, że wydostano się z płonącej Warszawy do warunków zbliżonych do normalnych. Początkowo msze odprawiano w dwóch kapliczkach-pokojach w barakach, urządzonych przez nazaretanki i elżbietanki. Następnie msze odbywały się w kościele parafialnym, co wymagało przechodzenia przez niemiecki posterunek i częstego legitymowania. Dochodziło też do przykrych sytuacji, gdy następowały zmiany wartowników, którzy nie znając kapelana usiłowali zaglądać do bursy. Pewnego dnia kapelana posądzono o szpiegostwo, za co groziło rozstrzelanie. Nie wiadomo jak o. Arlik uniknął tego, ale twierdził że „szczególna opieka świętego Józefa ocaliła go”. Okęcie było ostatnim miejscem pobytu o. Arlika podczas okupacji niemieckiej, bowiem zameldowany został w szpitalu na ul. Kościuszki 4 z dniem 16.09.1944 r. 

 

Warszawski Krzyż Powstańczy ustanowiony w 1981 r. jako wyraz hołdu uczestnikom powstania warszawskiego. Odznaczenie to było nadawane osobom, które brały czynny udział w powstaniu warszawskim, a w szczególności: żołnierzom wszystkich formacji powstańczych oraz żołnierzom innych formacji biorących udział w walce powstańczej, członkom Wojskowej Służby Kobiet, powstańczej służby zdrowia, prasy i informacji powstańczej oraz pozostałych służb pomocniczych oraz innym osobom wspomagającym bezpośrednio czyn powstańczy. Krzyż nadawany był obywatelom polskim, a także osobom, które uczestnicząc w powstaniu jako obywatele polscy w chwili nadania posiadali inne obywatelstwo. Warszawski Krzyż Powstańczy mógł być nadawany pośmiertnie. Nadawano go z okazji rocznicy powstania warszawskiego lub Dnia Zwycięstwa (9 maja, następnie 8 maja). Nadawanie zakończono w 1999 r.legitymacja nr 10-05-7 poświadczająca przyznanie z dniem 24.04.1995 r. o. Józefowi Arlikowi Warszawskiego Krzyża Powstańczego nadanego przez Prezydenta RP  Lecha Wałęsę. Odznaczenie zostało wręczone w dniu 14.06.1995 r.   Tu należy dodać, że obwód V Mokotów obejmował rozległą południową część Warszawy. Na terenie tym znajdowało się wiele różnych jednostek żandarmerii, SS i Wehrmachtu. Siły powstańcze nie były w stanie opanować silnie ufortyfikowanych gmachów w dzielnicy policyjnej i na ul. Rakowieckiej. Dzielnica rozpadła się na dwie części - "niemiecką" i "polską". Siły powstańcze zostały odcięte od reszty miasta, utrzymując bardzo ograniczony kontakt z innymi oddziałami. Natarcie niemieckie na Mokotów rozpoczęło się 24.09.1944 r. i trwało bez przerwy przez kolejne dni. W dniu 26.09.1944 r. zarządzono ewakuację kanałami do Śródmieścia władz wojskowych i cywilnych, ale 27.09.1944 resztki obrońców Mokotowa skapitulowały. Ludność cywilną skoncentrowano przed wywiezieniem do Pruszkowa na terenie Wyścigów Konnych. Natomiast większość rannych wraz personelem sanitarnym dostała się niewoli. Rannych popędzono w kierunku Służewca, gdzie na polu wyścigowym gromadzono wszystkich, a po przeprowadzeniu segregacji część lżej rannych popędzono do Pruszkowa, ciężko rannych przewieziono do szpitali podwarszawskich.

 

b_150_100_16777215_00_images_powstanie44_21._arlik.jpg Podczas pobytu na Okęciu o. Arlik uzyskał zgodę na zbieranie ubrań na ulicach Warszawy dla chorych i rannych. Pewnego dnia konwojujący go żołnierz niemiecki naprowadził na ślad kaplicy sióstr obliczanek, a potem na piwnicę gdzie znajdowały się zachowane parametry liturgiczne z kaplicy nuncjatury (ornaty, futerały do kielichów i duża monstrancja). Ornaty udało się przewieźć na Okęcie, ale za monstrancję groziło rozstrzelanie, gdyż nie wolno było zbierać złotych i srebrnych przedmiotów. Niemiecki żołnierz aresztował ojca na całą noc w zamian za obietnicę zgłoszenia po 2 dniach znaleziska po ocenie kruszcu monstrancji. Idąc za radą księdza proboszcza, o. Arlik nie oddał monstrancji do zbadania. Był to czas wkroczenia Armii Czerwonej do Okęcia (ok. 17.01.1945 r.) i z tej okazji odprawiono nabożeństwo dziękczynne w największej sali z udziałem chorych i personelu szpitala. 

 

b_150_100_16777215_00_images_powstanie44_22._arlik.jpg Józef Arlik urodził się w dniu 20.12.1914 r. w Ślepuchowie k. Obornik Wielkopolskich w rodzinie Józefa i Marianny. Szkolę podstawową ukończył w Chludowie. W 1926 r. stracił rodziców. W sierpniu 1930 r. rozpoczął naukę w werbistowskim gimnazjum w Górnej Grupie k. Grudziądza, po ukończeniu którego we wrześniu 1937 r. wstąpił do nowicjatu Zgromadzenia Słowa Bożego w Domu św. Stanisława Kostki w Chludowie. Tam po odbyciu nowicjatu i złożeniu 5.10.1939 r. pierwszych ślubów zakonnych kontynuował wraz z innymi studia filozoficzne. Dnia 25.01.1940 r. został wraz z innymi internowany w Chludowie przez Niemców, którzy zamienili tamtejszy dom zakonny na obóz zbiorczy dla domowników i okolicznego duchowieństwa. Ciężka choroba uratowała go przed wywiezieniem do niemieckiego obozu kon­centracyjnego w Dachau, gdzie śmierć męczeńską poniosła większość jego kolegów z seminarium. W dniu 14.06.1940 r. skierowany został przez niemieckich okupantów jako robotnik rolny do Bruczkowa Wielkopolskiego. Zwolniony we wrześniu 1940 r. przedostał się do Warszawy. W latach 1940-1942 studiował potajemnie teologię u pallotynów w Ołtarzewie, a następnie u jezuitów w Warszawie na tajnych kompletach. Zameldowany był wówczas w Warszawie od 15.10.1942 na ul. Wileńskiej 89/1, a od 10.11.1943 r. na ul Prusa 44/9. Śluby wieczyste złożył w dniu 11.05.1944 r. w Warszawie, 26.05.1944 r. otrzymał święcenia diakonatu, a święcenia kapłańskie przyjął w katedrze warszawskiej 3.06.1944 z rąk biskupa Antoniego Szlagowskiego (1864-1956). Od września 1944 do lutego 1945 kapelan sióstr nazaretanek. 

 

b_150_100_16777215_00_images_powstanie44_23._arlik.jpgb_150_100_16777215_00_images_powstanie44_24._arlik.jpg W dniu 13.02.1945 r. wrócił do Chludowa i tu porządkował zdewastowany dom zakonny i pomagał w pracy parafialnej. Lata 1945-1952 o. Józef Arlik spędził w Bruczkowie Wielkopolskim, gdzie był przełożonym Domu zakonnego Najświętszego Serca Pana Jezusa, prefektem i nauczycielem alumnów niższego seminarium oraz miejscowym duszpasterzem Wykładał język polski, historię i geografię. Jednocześnie w latach 1947-1952 studiował na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu historię powszechną i uzyskał dyplom magistra. W latach 1951-52 rektor Domu bruczkowskiego, w 1952-1954 był prefektem i wykładowcą w Misyjnym Seminarium Duchownym Księży Werbistów w Pieniężnie i wykładowcą historii filozofii katechetyki i medycyny pastoralnej oraz duszpasterzem przyklasztornej wspólnoty parafialnej. Następne 5 lat spędził w Krakowie. W okresie 1955-58 kapelan sióstr Sercanek i rektor kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie, duszpasterz służących. W latach 1958-59 przygotowywał się przez jeden rok w Chludowie do pracy magisterskiej z historii. W okresie 1959-61 prefekt niższego seminarium w Nysie. W 1961 r. objął stanowisko proboszcza parafii pw. Królowej Apostołów w Rybniku, a w 1966 r. dodatkowo objął obowiązki rektora domu zakonnego. Pełnił także obowiązki ojca duchownego dekanatu rybnickiego, opiekuna sióstr zakonnych i duszpasterza akademickiego. We wrześniu 1969 r. zamieszkał w Lublinie, gdzie studiował historię na KUL. W tym samym roku mianowany kronikarzem Polskiej Prowincji i archiwistą.

 

b_150_100_16777215_00_images_powstanie44_25._arlik.jpg W dniu 1.10.1970 o. Arlik zamieszkał w Domu św. Wojciecha w Pieniężnie. Niemal od podstaw zorganizował pierwsze w Polskiej Prowincji archiwum prowincjalne. Zgromadził w nim liczne zbiory archiwaliów na temat historii Polskiej Prowincji, publikował liczne artykuły poświęcone historii Polskiej Prowincji i poszczególnych domów zakonnych, opracowywał biogramy zmarłych współbraci, pełnił również funkcję kustosza kaplicy zmarłych współbraci z prowincji. Jest autorem kilkunastu biogramów współbraci i szeregu artykułów z dziejów naszych domów, kustosz kaplicy zmarłych współbraci. W Misyjnym Seminarium Duchownym Księży Werbistów wykładał historię Kościoła, historię sztuki oraz prowadził w oparciu o archiwalia seminarium naukowe z historii współczesnej Kościoła.W 1975 r. członek rady domowej, 1976 r. członek Komisji artystycznej przy Kurii Biskupiej w Olsztynie, 1979 r. lektor historii Kościoła. Od 1981 r. wicerektor Seminarium. W 1992 r. z ramienia Polskiej Prowincji Zgromadzenia Słowa Bożego został mianowany wicepostulatorem w procesie beatyfikacyjnym czterech werbistów męczenników z lat II wojny światowej: o. Ludwika Mzyka, o. Stanisława Kubisty, o. Alojzego Ligudy i br. Grzegorza Frąckowiaka. Cały czas pieczołowicie gromadził pamiątki i materiały związane ze swoimi współbraćmi z lat nowicjatu i studiów filozoficznych w Chludowie, którzy zostali zamordowani w niemieckich obozach koncentracyjnych. W 1995 r. za udział i bohaterską postawę w powstaniu warszawskim został odznaczony Warszawskim Krzyżem Powstańczym. O. Józef Arlik zmarł 5.11.1996 r. i spoczął na cmentarzu zakonnym przy Domu św. Wojciecha.

 

W opracowaniu biografii o. Józefa Arlika nieodzowna była pomoc jakiej udzielił o. Alfons Labudda SVD Dyrektor Archiwum Polskiej Prowincji Księży Werbistów w Pieniężnie. Serdecznie dziękuję. 


 

Żródła: B.Szumski. Przedmurze Starówki. Warszawa 1985. ; J.Z.Sawicki. Obroża w konspiracji i powstaniu warszawskim. Warszawa 2002. ; J. Gozdawa-Gołebiowski. Obszar Warszawski Armii Krajowej. Lublin 1992. ; J.Krzyczkowski. Konspiracja i Powstanie w Kampinosie. Warszawa 1961. ; Z.Zieliński red. Życie religijne w Polsce pod okupacją hitlerowską 1939-1945. Warszawa 1982.;J. Kulesza. W murach Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych: konspiracja i Powstanie Warszawskie. Warszawa 2003.; www.1944.pl www.wikipedia.pl www.forum.historia.pl www.histman.porg www.pw44.pl www.dws.org.pl www.sppw1944.org www.mewabraniewo.pl www.braniewo.archiwa.org www.gornagrupa.werbisci.pl

 

 

 

.