HISTORIA BRANIEWSKIEGO DZWONU
W swoim czasie w Braniewie krążyła legenda jakoby Cesarz Francuzów Napoleon Bonaparte odpowiadał za zniknięcie z kościoła św. Katarzyny w Braniewie historycznego dzwonu. Ten artykuł napisany w 2012 r. rozwiał wszelkie wątpliwości a mijające lata sprawiły, że czas na jego odnowienie. Od początku było to oczywiście totalne nieporozumienie a wynikało ze zwykłej niewiedzy na temat historii naszego miasta. Skąd się to wzięło? Otóż jeszcze kilka lat temu na oficjalnej stronie miasta Braniewa oraz oczywiście na stronie informacji turystycznej w kalendarium poświęconym jego historii znajdowała się następująca notatka: 1812 12 czerwca przez Braniewo przejeżdża Napoleon. Zatrzymał się na krótko przy ratuszu, wysłuchał dzwonu rozbrzmiewającego z kościoła św. Katarzyny i stwierdził, że chciałby go mieć w Paryżu. Dzisiaj ten dzwon wisi w klasztorze benedyktynów w Aachen i rozbrzmiewa wspominając braniewską przeszłość.
Ta krótka notka była dosłownym tłumaczeniem z niemieckiej strony poświęconej historii Braniewa www.braunsberg-ostpreussen.de: 1812 Am 12. Juni kam Napoleon durch Braunsberg. Als er am Rathaus kurz anhielt, bekam er Gefallen am Klang der großen Glocke von St. Katharina, die er gern nach Paris hätte schaffen lassen. Sie hängt heute im Glockenturm der Benediktinerabtei Kornelimünster bei Aachen, ein tönender Zeuge aus Braunsbergs Vergangenheit. Problem w tym, że Napoleon oprócz wyrażenia swojego zachwytu dźwiękiem braniewskiego dzwonu i opinią, że chciałby go mieć w Paryżu, nie odpowiada za jego zresztą znacznie późniejsze zniknięcie z naszego kościoła. Problem przejaskrawiono nie znając prawdziwej historii dzwonu. Nadmieniam, że nigdzie w żadnej książce i stronie internetowej nie znalazłem informacji o tym, że za „zrabowanie” dzwonu odpowiada Napoleon, jest to chyba tylko błędna interpretacja tego niefortunnego wpisu na stronie internetowej.
W Niemczech są 3 braniewskie dzwony, wszystkie pochodzące z kościoła św. Katarzyny a trafiły do niemieckich świątyń z tego samego cmentarzyska dzwonów w Hamburgu.
Największy dzwon znajduje się w dzwonnicy klasztoru benedyktynów w Aachen, a trafił tam dopiero w latach 50-tych XX wieku, czyli 140 lat po wizycie Napoleona w Braniewie. Jak twierdzą benedyktyni jego poprzednik w trakcie wojny północnej między Szwecją i Rosja został zniszczony przez polskich żołnierzy (co jest mało prawdopodobne ze względu na katolicyzm Polaków, zaś miasto łupili Szwedzi, Brandenburczycy i wiele innych często maruderskich oddziałów). Nowy dzwon został odlany z pozostałości starego co upamiętnia łaciński napis.
Dzwon dla kościoła św. Katarzyny został odlany w dniu 24.10.1726 r., a jego wykonawcą był mistrz ludwisarski Andreas Dörling z Królewca. Wśród fundatorów był ówczesny biskup warmiński Krzysztof Jan Szembek (1680-1740), ks. Jan Gotfryd Helden-Gąsiorowski(?-1742) proboszcz w latach 1723-1728oraz rajca Heinrich Schorn (?-1733) burmistrz w latach 1720-1733. Na dzwonie widnieje łaciński napis: BENEDICAMUS PATREM ET FILIUM CUM SANCTO SPIRITU. LAUDEMUS ET SUPEREXALTEMUS EUM IN SAECULA. Po drugiej stronie widoczne są postaci dwóch Świętych Apostołów zidentyfikowane jako Piotr i Paweł. Wśród obecnych użytkowników dzwonu w Aachen nazywa się go Dzwonem Katarzyny od nazwy kościoła, z którego został przywieziony.
Cesarz Napoleon rzeczywiście w 1812 r. wyraził uznanie dla dźwięku dzwonu i chciałby go zabrać do Francji. Dzwon z kościoła św. Katarzyny przez pruskiego konserwatora zabytków Richarda Dethlefsena (1864-1944) został uznany jednym z „muzycznie najwartościowszych dzwon" Prus Wschodnich i uniknął w trakcie I wojny światowej ówczesnych zbiórek metali na cele militarne. Jednak w czasie II wojny światowej padł ofiarą walki nazistów z kościołem katolickim i przede wszystkim wielkiego deficytu gospodarki nazistowskiej na metale, został skonfiskowany i przetransportowany w 1942 r. do Hamburga, z pierwotnym przeznaczeniem do zniszczenia dla celów przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy. Nie został jednak zniszczony i jak wiele innych znalazł się w zasobach „cmentarza dzwonów” Glockenfriedhof w Hamburgu. Dzwony transportowano tam przeważnie drogą kolejową. W czasie wojny trafiły tam tysiące dzwonów z całej III Rzeszy, w tym także z Warmii i Dolnego Śląska. Stamtąd dzwon brzmiący w tonacji gis do trafił klasztoru benedyktynów w dniu 12.05.1952 r., a na Boże Narodzenie w 1955 r. dzwonił po raz pierwszy w wieży nowego kościoła opactwa.
Historia „naszego” dzwonu nie jest jednak wyjątkiem. W 1941 r. Niemcy zaczęli robić „porządek” z kościołami katolickimi na swoich dawnych kresach wschodnich. Jak się szacuje zdjęli i wywieźli ok. 90 tys. dzwonów. W celu łatwiejszego transportu, utrącali im korony, wyrwali serca i wkładali jeden w drugi. Miały być przetopione dla celów zbrojeniowych. W sumie trafiło tam też 1,5 tys. dzwonów z Polski i Czech. W latach 50-tych zaczęto je przekazywać niemieckim parafiom, ale z zastrzeżeniem, że tylko tymczasowo, do czasu, gdy będą mogły wrócić do swoich macierzystych świątyń.
Naziści na terenie Rzeszy i krajów podbitych prowadzili rabunkową politykę, niszcząc dobra kultury materialnej, w tym m.in. większość dzwonów kościelnych. Brąz wytopiony z dzwonów stanowił dla nich cenny materiał zbrojeniowy. Zarekwirowane podczas II wojny światowej dzwony drogą kolejową transportowane były na Glockenfriedhof w Hamburgu, skąd trafiały do pobliskiej huty, tam w podziemnej fabryce przetapiano dzwony w dwóch nowoczesnych piecach hutniczych. W hamburskich wielkich piecach skończyło żywot 75 tys. dzwonów ze wszystkich europejskich krajów, które podbili hitlerowcy. Na szczęście Niemcy w czasie wojny okazali się skrupulatni i zanim dzwony trafiały do przetopienia, były katalogowane i oznakowane, aby je można zidentyfikować (farbą wykonywano na dzwonach napisy oznaczające powiat i województwo pod liczbą – był to tzw. kod pochodzenia). W dniu 15.03.940 r. marszałek Hermann Göring jako pełnomocnik do spraw planu 4-letniego Rzeszy, wydał rozporządzenie o przeprowadzeniu ewidencji, a następnie rekwizycji dzwonów znajdujących się zarówno w Rzeszy, terenach wcielonych i na obszarach okupowanych. Dołączone „Wytyczne dla historycznego i artystycznego oszacowania dzwonów brązowych zabranych na podstawie zarządzenia z 15.03.1940” kwalifikowały wszystkie dzwony do jednej z czterech kategorii, oznaczonych literami od A do D oznaczającą jego wiek i wartość historyczną. Kategoria A obejmowała instrumenty odlane w czasach współczesnych do roku 1800 lub pozbawione wartości zabytkowych. Miały być one przesyłane bezpośrednio do hut, do natychmiastowego przetopienia. Kategorie B (przeważnie z XVII i XVIII wieku) i C (głównie średniowieczne) dotyczyły dzwonów historycznych oraz tych nowożytnych, które uznano za zabytkowe lub artystyczne. Dzwony te, zanim zostaną skierowane do przetopienia, miały oczekiwać w wyznaczonych składnicach metalu na wyczerpanie się zasobów kategorii A. Z kolei kategorią D objęto instrumenty szczególnie cenne, o których rekwizycji miał decydować osobiście Göring. Te najczęściej pozostały na swoich miejscach.
Na podstawie zarządzenia Göringa z 15.03.1940 r. każdy proboszcz był zobowiązany zgłaszać posiadanie dzwonu na specjalnej karcie meldunkowej. Dokument ten zawierał kilka danych np. rok odlania, miejscowość, powiat. W Hamburgu na kilku placach, na których składowano dzwony zabytkowe kategorii B i C, wypełniano szczegółowe karty identyfikacyjne. Te najstarsze, zabytkowe, na razie pozostawiono. Zgromadzone tam dzwony podzieliłyby prawdopodobnie los tych z kategorią A – to znaczy zostałyby przetopione. Jednak w realizacji tego planu przeszkodziły władzom hitlerowskim wydarzenia wojenne.
Na szczęście dla wielu dzwonów, w dniach 24.07-3.08.1943 r. siły alianckie przeprowadziły operację lotniczą pod kryptonimem Gomora (Gomorrah), której celem był Hamburg (główne miejsce składowania dzwonów). W wyniku 10-dniowych dywanowych nalotów prowadzonych przez setki bombowców, miasto zostało zniszczone, a razem z nim zniszczeniu uległy wielkie piece hutnicze. Natomiast zabytkowe dzwony przeleżały pod gołym niebem do końca wojny. Niemcy w pierwszej kolejności przetapiali dzwony nowe, a zabytkowe przesuwali na koniec kolejki. Ocalałe zabytki stały więc sobie na nabrzeżach hamburskiego portu. Bywały nawet poukładane w hałdy jeden na drugim. Alianci po wojnie nazywali to „cmentarzyskiem dzwonów”.
Dzięki operacji lotnictwa brytyjskiego i amerykańskiego przetopienia uniknęło 16 tys. dzwonów, w tym – 12,6 tys. dzwonów niemieckich, 3400 spoza terenu Niemiec – w tej licznie mieści się 1300 dzwonów z tzw. niemieckiego wschodu (Deutsche Osten), z Ziem Zachodnich i polskich terenów włączonych do Rzeszy w czasie ostatniej wojny. Kiedy skończyła się wojna pozostałe dzwony, które uniknęły przetopienia, zostały skatalogowane i odsprzedane nowym parafiom tworzącym się w Niemczech. Polscy specjaliści odnaleźli tam i przywieźli do kraju 1399 polskich dzwonów. Przywieźli też leżące obok dzwonów zrabowane polskie pomniki, m.in. Adama Mickiewicza z krakowskiego Rynku i księcia Poniatowskiego z Warszawy.
Nie udało się jednak odzyskać wszystkiego. Nad setkami niemieckich miejscowości do dziś brzmią zabytkowe dzwony, zrabowane z polskich kościołów. Wielu niemieckich duchownych naciskało wtedy na okupujących Niemcy aliantów, żeby nie oddawali Polakom dzwonów z Ostgebieten – czyli ziem na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej, które w chwili zakończenia wojny należały do III Rzeszy. Niemcy argumentowali, że ludność z tych ziem została przesiedlona do RFN, więc dzwony mają zostać tam, gdzie przemieściła się ludność. Ponieważ akurat zaczynała się zimna wojna, brytyjski zarząd wojskowy, zarządzający północną częścią Niemiec, dał się przekonać. W 1948 r. zabronił wydania Polakom 1300 dzwonów z Pomorza, Śląska, Warmii i Mazur, zachodniej Małopolski. Nakazał przekazanie ich „w depozyt” protestanckim i katolickim parafiom w Niemczech.
W Niemczech nadal działa Niemieckie Archiwum Dzwonów w Norymberdze - Deutsches Glockenarchiv. Przed przetopieniem każdy dzwon był ważony, opisywany, a jego dźwięk nagrywany na winylową płytę. W Norymberdze znajduje się dokumentacja 16300 historycznych dzwonów. Niestety w wielu wypadkach zachowały się tylko karty identyfikacyjne, które Niemcy bardzo skrupulatnie wypełniali.
Pamiętać trzeba, że nasze miasto było nawiedzane w czasie licznych wojen przez różne armie, ponosiło straty i ogromne koszty różnych okupacji. Niezrównani w łupieniu okazali się Szwedzi, którzy wywieźli lub zniszczyli prawie wszystko co uznali za cenne. Uciążliwa była też oczywiście okupacja francuska w roku 1807, a i w 1812 przez miasto ciągnęły liczne wojska podległe Napoleonowi. W 1812 r. Prusy były jednak sojusznikiem Francji w wojnie z Rosją, więc rabowanie dzwonu z sojuszniczego miasta byłoby co najmniej nie polityczne. Abstrahując od tego, że Napoleon w dniu 12.06.1812 r. był w trakcie przygotowań do wojny z Rosją, zresztą prowadzonej m.in. w polskim interesie i miał na głowie ponad półmilionową armię, o problemach logistycznych i politycznych nie wspominając, to już sam pomysł przetransportowania takiego dzwonu do Paryża pozostawałby w sferze fantastyki.
W 1812 r. nie był o transportu drogowego, ani kolejowego, a morski choć możliwy to dla Francuzów był nie osiągalny, ze względu na skuteczną blokadę portów prowadzoną przez flotę angielską. Poza tym człowiek, który podbił kilkanaście państw i rządził większością ówczesnej Europy, który odwiedził kilkaset miast i słyszał tysiące dzwonów, miałby połakomić się akurat na ten jeden z Braniewa. Ta informacja powinna raczej pochlebiać Braniewianom, a nie być podstawą do niesłusznego posądzania skądinąd jednak zasłużonego dla Polski obcego władcy.
Nasuwa się jeszcze jedno stwierdzenie, że może należy podjąć kroki w celu powrotu tego pomnika świetności naszego miasta w jego prawowite miejsce. To byłoby wyzwanie dla władz kościelnych i samorządowych. Powrót dzwonu byłyby wydarzeniem nie mniejszym niż sama odbudowa katedry, czyli obecnej Bazyliki Mniejszej Św. Katarzyny. Okazuje się, że dzwony wywiezione z kraju w czasie II wojny światowej wracają do Polski, a na byłe tereny niemieckie takie jak Braniewo mogą być przekazane przez obecnego właściciela na zasadzie tzw. wiecznego depozytu lub podnajmu na czas nieokreślony. Z powodu skomplikowanej sytuacji prawnej niemieckie kościoły nie mają prawa oddać nam ich na stałe, bo same nie są ich właścicielami. Te 1300 dzwonów z terenów na wschód od Odry dostały przecież tylko w depozyt wskutek zarządzenia okupacyjnego brytyjskiego zarządu wojskowego. Odkręcić ten dziwny stan prawny mogłaby tylko umowa na szczeblu rządów Polski i Niemiec.
Kiedy polskie parafie proszą dziś o zwrot dzwonów, Niemcy najczęściej reagują życzliwie. Wiele zależy od osobistej klasy proboszcza, czy to katolickiego, czy protestanckiego. Choć zdarza się też, że niemiecki proboszcz nawet nie odpisze na prośbę o zwrot dzwonów. Nieraz tamtejsi duchowni są pod presją niemieckich „wypędzonych”, którzy kategorycznie twierdzą, że mają prawo do tych dzwonów. Posłużę się przykładem. Zagrabiony w 1942 r. Dzwon Gwiaździsty z górnośląskiej miejscowości Timmendorf, dziś Szeroka został w 2012 r. zwrócony parafii katolickiej przez niemiecką parafię w Güglingen w Wirtenbergii, gdzie trafił w latach 60-tych XX w. na zasadzie wypożyczenia. Mieszkańcy Güglingen zorganizowali zbiórkę pieniędzy na nowy dzwon, który zastąpi ten zwrócony polskiej parafii. W ostatnich latach dzwony powróciły do Brzeszcz (2008, dwa dzwony św. Otylii), Bestwiny (drugi z 1663 czeka), wcześniej do Syrynii (1980, dwa dzwony), Brzezia nad Odrą (1968, dwa dzwony), Głogówka (2001, 1 dzwon), Starej Wiśniewki w woj. wielkopolskim (2003, 1 dzwon), Stegny w woj. pomorskim (2005, 1 dzwon), Łągowa (2011, 3 dzwony), Grójca (2000, 1 dzwon). Na zwrot czekają dzwony z Poręby, Bielan, Kęt, Trzebini, Lachowic, Polanki Wielkiej, Mikołowa, Grzawy i wielu innych miejscowości.
Na marginesie… za zniszczenie kościoła św. Katarzyny w 1945 r. odpowiadają sami Niemcy, którzy go wysadzili, aby nie ułatwiał ostrzału miasta przez sowiecką artylerię. Paradoksalnie dzwon ocalał dzięki wcześniejszemu zagrabieniu przez nazistów, w innym przypadku zostałby wysadzony wraz z wieżą kościoła w 1945 i w efekcie jako złom wylądowałby w hucie polskiej lub radzieckiej.
BRANIEWSKIE DZWONY w KOŚCIELE Św. KATARZYNY w OKRESIE XVIII-XX wiek
Łącznie w okresie od początku XVIII do połowy XX wieku przez braniewską katedrę przewinęło się 7 dzwonów, a były to:
- dzwon z 1726 r. odlany przez Andreasa Dörlinga z Królewca (obecnie St. Benedikt w Aachen-Kornelimünster)
- dzwon z 1726 r. odlany przez Andreasa Dörlinga z Królewca (obecnie St. Nikolai w Kalkar)
- dzwon z 1717 r. odlany przez Michaela Wittwerck z Gdańska (obecnie St. Joseph w Kerpen-Brügge)
- dzwon z 1854 r. odlany przez Friedricha Schultza z Chełmna (prawdopodobnie przetopiony w trakcie II wojny światowej)
- dzwon z 1881 r. odlany przez Jeana Colliera z Gdańska (najprawdopodobniej zniszczony razem z kościołem św. Katarzyny w 1945 r.)
- dzwon z 1908 r. odlany przez Franza Schillinga z Apoldy (przetopiony w trakcie I wojny światowej)
- dwa dzwony z 1927 r. odlane przez firmę Hentrich & Mühl z Wrocławia (prawie na pewno przetopione w trakcie II wojny światowej)
W roku 1726 r. do braniewskiej katedry trafiły dwa dzwony oba odlane przez mistrza ludwisarskiego Andreasa Dörlinga w Królewcu. Ten największy i najbardziej znany nazwany dzwonem „Piotra i Pawła” a w Niemczech „dzwonem Katarzyny” w 1952 r. trafił z cmentarzyska dzwonów w Hamburgu do opactwa benedyktynów Karnelimünster pod Aachen. Dzwon nazwijmy go „dużym” wykonany jest ze spiżu, waży 4300 kg, ma średnicę 195 cm, wysokość 187 cm i koronę 40 cm. Obok braniewskiego dzwony w kościele są 3 mniejsze z 1935 r.
Odlany w tym samym czasie przez Andreasa Dörlinga spiżowy dzwon „średni” wywieziony również na cmentarzysko trafił (i znajduje się tam nadal) do gminy katolickiej St. Nikolai w Kalkar. Dzwon waży 2400 kg, ma średnicę 160 cm, wysokość bez korony 87cm. Korona sześcioramienna z kluczem. Na płaszczu plakiety z przedstawieniem Marii z Dzieciątkiem i św. Andrzeja. Treść łacińskiej inskrypcji: ANDREAS DORLING ME FECIT BRVNSBERGAE ANNO MDCCXXVI VENITE FILII AVDITE ME: TIMOREM DOMINI DOCEBO VOS. PSALMO 33 V 12, co w dość swobodnym tłumaczeniu znaczy: Andreas Dorling wykonał dla Braniewa w roku 1726. Przyjdźcie dzieci, posłuchajcie mnie: nauczę was bojaźni Bożej. Psalm 33 5 12

Niezwykle ciekawy jest pochodzący z 1717 r. dzwon „mały” wykonany został przez mistrza ludwisarskiego Michaela Wittwerck z Gdańska, a od 1953 r. znajduje się gminie katolickiej St. Joseph w Kerpen-Brügge. Dzwon waży 175 kg, ma wymiary 66,5 cm średnicy i 70 cm wysokości, ton nominalny d’’-8. Jest jednym z pięciu dzwonów w tym kościele, ale najstarszym i jedynym zabytkowym, gdyż pozostałe zostały odlane w latach 1953-1956. Na dzwonie znajduje się łacińska inskrypcja, którą można przetłumaczyć następująco: „Daj nam pokój, Panie, w naszych czasach po tej długotrwałej wojnie. Zdrowaś Mario, łaski pełna, Pan z Tobą. W roku 1717 dnia 14 czerwca nowego odlewu w Gdyni (na północ od Gdańska) dokonał Michael Wittwerck. Po raz pierwszy zostały odlany w 1648 w Elblągu i pod koniec wojny roztrzaskany. Na koszt kościoła w Ornecie pod arcyprezbiterem Caspar’em Simonis, kiedy ojczym Laurentius Hoffmann był głową kościoła.”. Dzwon nazwano imieniem Maria (Marien-Glocken). I we wszystkich materiałach niemieckich jako miejsce pochodzenia wskazują kościół św. Katarzyny w Braniewie. Co ciekawe powyższe dane pochodzą z obecnej parafii Kerpen-Brügge, natomiast fundatorem dzwonu był bardzo bogaty kupiec Thomas Hanmann (1648-1729) z Rudłowa (tuż po wojnie północnej w zamian za dług miasta wynoszący 32 tys. guldenów, przejął folwarki miejskie Różaniec i Katzenhöfen, a był na tyle zamożny, że stać go było na ufundowanie dzwonu). Był to dzwon Za konających (pro agonizantibus) używany był w czasie pogrzebów. Na płaszczu dzwonu widać relief Zmartwychwstającego Zbawiciela (o wysokości ok. 15 cm), Matki Boskiej Królowej Niebios (ok. 14 cm wysokości), anioła, dekorację roślinną i napis u góry: Sit nomen Domini benedictum. Me fecit Michael Wittwerck. Gedani 1717. U dołu zaś biegnie drugi napis: Ad M. D. G. Hanc campanam fundavit Dns Thomas Hanman pro Agonizantibus anno 1717.
Te trzy braniewskie dzwony znajdują się obecnie (a przynajmniej zostały przekazane) w niemieckich kościołach, natomiast dzwonów było więcej.
Kolejny dzwon z inskrypcją „Et verbum caro factum est et habitavit in nobis, Ioan. 1. 14. Sancta Maria, Mater Dei, ora pro nobis! Refusa sum. Frid. Schultz Culmensie A. D. 1854” i wadze 2500 kg został wykonany w 1854 r. przez ludwisarza Friedricha Schultza z Chełmna. Dzwon był ozdobiony ornamentem kwiatowym, wizerunkiem Ukrzyżowania i Matki Boskiej. Przetopienie tego dzwonu braniewski proboszcz ks. Aloys Schulz (1871-1953), w liście do konserwatora zabytków w Królewcu, nazwał wielką stratą. Dwa inne nowsze dzwony przetrwały I Wojnę Światową, prawdopodobnie zostały zniszczone w czasie następnej. Pierwszy z nich to dzwon sygnaturki z 1881 r., odlany przez Jeana Colliera w Gdańsku. Dzwon zwał się Angelus, na jego płaszczu widniał wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem i napis: „Erzpriester Austen (dziekan od 1873 r.), Kirchenvorstand Braunfisch. Anno 1881”. Drugi mały dzwon po stronie północnej dachu został odlany w 1908 r. przez Franza Schillinga w Apoldzie, ozdobiony był krzyżem i napisem: Franz Schilling goss mich 1908.
Parę słów o ludwisarzach, którzy wykonali te najstarsze dzwony dla braniewskiego kościoła. Andreas Dörling dostarczył w 1726 r. dwa dzwony, w tym „Piotr i Paweł” do kościoła św. Katarzyny w Braniewie. Inne jego dzieła to: dzwon z 1727 r. do kościoła św. Andrzeja we wsi Wapnik (Kalkstein) w powiecie lidzbarskim oraz w 1736 r. wykonał srebrny dzwon dla katedry w Królewcu. Była to jedna z większych odlewni w Prusach. Co najmniej 10 dzwonów Dörlinga z lat 1722-1736 znajdowało się w Prusach Wschodnich na początku XX w. a dzieło kontynuował jego syn w latach 1742-1765, w tym w 1746 r. wykonał dzwon do kościoła ewangelickiego w Frydlandzie (Prawdnisk). Kolejny to Michał Wittwerck, który był przedstawicielem słynnego gdańskiego rodu ludwisarskiego (wywodzącego się z początków XVII w.), po okresie nauki u ojca Absaloma Witwerck otrzymał w 1700 r. tytuł mistrza, a w sześć lat później przejął jego warsztat. Był on autorem największej liczby prac pośród ludwisarzy gdańskich okresu nowożytnego. Dzieło kontynuował syn Immanuel. Friedrich Schultz z Chełmna wytwarzał dzwony w latach 1837-1880, jego dzwony odznaczały się piękną ornamentyką i dźwięcznym głosem, przy przelewaniu dzwonów zachowywał stare napisy (reliefy), a dzwony lał najczęściej w miejscach do których były przeznaczone, m.in. w 1864 r. odlał 3 dzwony dla kościoła parafialnego w Bydgoszczy. Być może w 1854 r. odlał swój dzwon w Braniewie. Franz Schilling z Apoldy w Turyndze kontynuował dzieło ojca również Franza, który w okresie od 1878 r. i do 1902 r. odlał 2798 dzwonów. Odlewnia istniała od 1722 r. a zakończyła działalność w 1988 r. Jean Collier rozpoczął działalność w 1870 r. Wykonał wiele dzwonów, w tym warzący 70 cetnarów dzwon dla kościoła Apostołów w Gdańsku.
Zwiększona do pięciu liczba dzwonów w wieży spowodowała problemy techniczne, gdy zainstalowano żelazną konstrukcję podtrzymującą nowe dzwony zostało naruszone stare belkowanie do zawieszania dzwonów. Wskutek nierzetelnie przeprowadzonych prac konstrukcja mogła zagrażać życiu ludzi. Policja budowlana wprowadziła zakaz używania dzwonów do czasu wybudowania nowej konstrukcji. Wschodniopruski konserwator zabytków zażądał wykonania nowego belkowania podtrzymującego dzwony w oryginalnej, starej formie. Wiązało to się z dużymi problemami finansowymi i proceduralnymi z uwagi na wcześniejsze pominięcie właściwych procedur budowlanych w zakresie ochrony zabytków. W 1929 r. zainstalowano elektryczny napęd dzwonów., a mechaniczne urządzenie założone przez firmę Bockelmann and Kuhlo z Herford umożliwiało, niczym carillon, wybijanie motywu melodii z hymnu Te Deum.
Inne dzwony z terenu naszego powiatu
W Niemczech znajdują się obecnie również inne dzwony, które kiedyś rozbrzmiewały nad naszym terenem.
- dzwon z 1704 r. wykonany przez Michaela Wittwerck dla kościoła parafialnego we Fromborku. Dzwon o średnicy 108 cm, wadze 735 kg i tonie fis znajduje się obecnie w kościele St. Norbert w Friedland
- dzwon z 1614 r. odlany przez Gerharda Bennick z Gdańska dla kościoła w Pieniężnie. Dzwon o średnicy 133 cm, wadze 1350 kg i dźwięku es’-2 jest obecnie w kościele St. Heribert w Kolonii- Deutz.
- dzwon z 1613 r. odlany przez Michaela Dormann z Elbląga dla kościoła w Wielkim Wierznie. Dzwon o średnicy 84 cm, wadze 340 kg i dźwięku cis’-5 znajduje się obecnie w kościele St. Antonius w Leverkusen-Wiesdorf.
Źródła: S. Achremczyk, A.Szorc. Braniewo. Olsztyn 1990.; Das Ostpreussenblatt. Organ der Landsmannschaft Ostpreussen e.V. Hamburg 5.11.1951.; M. Tureczek. Leichglocken – dzwony z obszaru Polski w granicach po 1945 roku przechowywane na terenie Niemiec. Warszawa 2011.; Ks. M. Jodkowski. Troska o stan materialny kościoła pw. św. Katarzyny w Braniewie w XIX i I. połowie XX wieku. Olsztyn 2010.; ks.dr R. Frydrychowicz. Dzwony kościelne w diecezji chełmińskiej. Toruń 1926.; P. Gursztyn. Braniewska fara świętej Katarzyny. Niepublikowana.; Dethlefsen R. Beiträge zur ostpreussischen Glockenkunde: mit Verwertung der Ergebnisse des Klassierungsgeschäftes von 1917-1918. Königsberg 1919.; F. Mertinat. Die Glocken der evangelischen Kirchen in der Grenzmark. Schneidemühl 1941.; www.abtei-kornelimuenster.de; www.braunsberg-ostpreussen.de; www.braniewo.pl; www.jasnet.pl; www.gosc.pl; www.wikipedia.pl; www.naszesudety.pl; www.gazetalubuska.pl; www.parafia.brzeszcze.pl; www.gsztoler.naszemiasto.pl; www.konskie.org.pl; www.stnicolai.de www.glockenbuecherebek.de www.archiv.preussische-allgemaine.de www.marienburg.pl www.goettinger-tageblatt.de katholisch-in-kerpen.de
Autor dziękuje za pomoc i materiały: panu Antoniemu Kubisowi z Bielska-Białej i pani Zofii Gałczyńskiej z Pieniężna.