FRANCISZEK KSAWERY RYMKIEWICZ (1755-1799) – GENERAŁ POWSTANIA KOŚCIUSZKOWSKIEGO i LEGIONÓW POLSKICH we WŁOSZECH
Urodził się w Braniewie i tu podjął naukę w 1767 r. w gimnazjum prowadzonym przez jezuitów. Później przeniósł się do seminarium jezuickiego w Wilnie, ale kasata zakonu w 1773 r. spowodowała, że wbrew oczekiwaniom rodziny nie trafił do stanu duchownego, ale wybrał służbę wojskową. Przez kilkanaście lat służył w armii rosyjskiej a następnie polskiej, z którą wziął udział w insurekcji kościuszkowskiej. Po klęsce powstania, znalazł się na emigracji, gdzie wstąpił do Legionów Polskich dowodzonych przez generała Jana Henryka Dąbrowskiego. Poległ w boju na ziemi włoskiej walcząc u boku wojsk generała Napoleona Bonaparte. Należał do tych, którzy nie dotarli „z ziemi włoskiej do Polski”.
Z miejscem i datą urodzenia Franciszka Rymkiewicza jest pewne zamieszanie. W źródłach pada data 30.12.1755 lub 30.12.1756. Większość autorów podaje Braniewo jako miejsce urodzenia, ale w napisanej przed wojną biografii pada też rodzinna Żmudź. Niemniej z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że urodził się w Braniewie w 1755 r. bowiem w momencie wstąpienia do braniewskiego gimnazjum miał 12 lat…
Rodzice Jakub i Elżbieta byli niezamożną polską szlachtą mającą na Żmudzi „30 męskich dusz”, czyli 1-2 wsie. Używali herbu Bozezdarz. Nie najwyższy stan majątkowy rodziny sprawił, że młodego Franciszka przeznaczono do stanu duchownego. W dniu 9.09.1767 r. wstąpił do gimnazjum jezuickiego w Braniewie i tu pobierał naukę, przez kilka lat, m.in. ucząc się łaciny i niemieckiego czy literatury klasycznej. W dniu 20.07.1772 r. rozpoczął naukę jezuickim seminarium w Wilnie. Po kasacie zakonu jezuitów w 1773 r. powrócił na rodzinną Żmudź i ożenił się. Podobno miał potomstwo, ale o jego życiu rodzinnym brak jest informacji.
O jego pobycie u jezuitów Józef Wybicki (1747-1822) napisał: „Przyszedł on był z Zakonu Jezuitów po ich reformie do wojska polskiego” - autor polskiego hymnu albo nie wiedział o służbie rosyjskiej lub celowo ją pominął. Wybitny historyk polski i znawca epoki napoleońskiej prof. Szymon Askenazy (1866-1935) tak scharakteryzował postać Franciszka Rymkiewicza: „Żmudzin to był zamknięty, kanciasty, drażliwy, przytem arcydobry, stąd czasem i złych ludzi narzędzie. Zrażony, jak tylu innych, lichą wtedy jezuicką nauką, tem skrajniej do wolnomyślnych i demokratycznych przerzucił się pojęć. Umysł to był oświecony, ze śladem lepszego ukształcenia, nawet w poezyi niemieckiej oczytany, jak świadczy piękna epistolarna jego niemczyzna”.
W służbie rosyjskiej 1778-1790
Prawdopodobnie po odmowie przyjęcia w szeregi wojska litewskiego w dniu 4.09.1778 r. Rymkiewicz wstąpił do armii rosyjskiej w stopniu sierżanta do starotulskiego pułku piechoty. W istocie był to utworzony w dniu 6.03.1775 r. pułk piechoty Tuła (nazwę starotulski wprowadzono w 1789 r. po sformowaniu drugiego nowo-tulskiego pułku), który sformowano na Krymie z 3 i 4 batalionu Legionu Moskiewskiego. Oprócz Tuły, gdzie stał sztab, bataliony stały w miasteczku Wieniow i okolicy. Cały pułk składał się ze starych weteranów, którzy przeszli wojnę siedmioletnią, walczyli z konfederatami polskimi i Turkami. Wśród weteranów było wielu 65-letnich żołnierzy. Nowo utworzony pułk tulski, stał się jednym z najlepszych pułków armii carskiej.
Czy wybór carskiej służby był czymś niewłaściwym? Nie, gdyż wówczas wielu wybitnych Polaków trafiło do armii carycy Katarzyny, o czym Władysław Dzwonkowski (1818-1880) napisał: „chętnie a chwilami nawet niepomiernie gorliwie inkorporowano do szeregów rosyjskich bądź polskich woluntarjuszy, bądź też oficerów służby czynnej pragnących pod orłami dwugłowymi szukać widoków lepszej karjery”. Jako sierżant zajmował się drobnymi sprawami w kompanii i odpowiadał za dostarczanie rozkazów oficerom kompanii od majora. Pełniąc służbę w Tule awansuje w dniu 3.10.1780 r. na chorążego a do jego zadań należało odwiedzanie chorych żołnierzy i wstawianie się za winnymi przewinień, zaś w boju niósł sztandar i był za niego odpowiedzialny pod groźbą kary śmierci. W dniu 5.01.1783 r. dostaje awans na stopień porucznika, czyli też zastępcę dowódcy kompanii, zaś w dniu 18.08.1783 r. zostaje adiutantem pułkowym, z zadaniem przekazywania rozkazów i nadzorowania ich wykonania. Kolejny awans do stopnia kapitana otrzymuje w dniu 9.07.1787 r. i w tej randze jako dowódca jednej z 12. kompanii pułku weźmie udział w wojnie rosyjsko-tureckiej 1787-1792. Kapitanowi przysługiwał w marszu koń, ale w bitwie walczył pieszo.
Oficerowie wszystkich stopni w pułku, w tym sam dowódca, pochodzili z ubogich rodzin szlacheckich, którzy przez wiele lat służyli w niższych stopniach. Większość miała takie same wykształcenie "... mają wykształcenie gramatyczne, a innych nauk nie znają. Są jednak wśród nich ludzie bardzo dobrze wykształceni, znający niemiecki, francuski, historię, geografię, rysunek, arytmetykę, geometrię. Dzięki służbie od najniższych stopni, wszystkie rangi pułku gruntownie znają rzemiosło wojskowe...". Franciszek Rymkiewicz dzięki nauce w jezuickich szkołach w Braniewie i Wilnie na pewno należał do najlepiej wykształconych oficerów tulskiego pułku. W okresie panowania Katarzyny II pierwszy stopień oficerski nadawany był podoficerowi w głosowaniu wszystkich oficerów pułku. Ober-oficer (podporucznik, porucznik, kapitan) był zatwierdzany przez generała-anszefa a oficerów sztabowych (kpt. sztabu, mjr I i II stopnia, ppłk) zatwierdzał feldmarszałek. Dowódcami pułku byli: 1775-1781 płk Koljupanow, 1781-1789 płk Pozdniakow, 1789-1790 płk Bardakow i od 1790 płk Liven.
Przebieg służby rosyjskiej Rymkiewicza z lat 1778-1790 przedstawił w 1919 r. prof. Szymon Askenazy (1866-1935) i stąd wiemy, że wraz z pułkiem wziął udział w zdobyciu Chocimia w dniach 13-29.09.1788 r. a następnie walczył pod Kiszyniowem i forpocztach w Mołdawii. Jednak tu ponownie napotykamy na problem, bowiem tulski pułk piechoty nie walczył pod Chocimiem, który został zdobyty przez korpus austriacki i rosyjski. Tak więc albo Polak w trakcie służby zmienił pułk, albo informacje powielane przez kolejnych autorów są nieprawdziwe. Dlatego udział Rymkiewicza w wojnie rosyjsko-tureckiej autor spróbuje odtworzyć na podstawie historii tulskiego pułku piechoty.
Otóż pułk w momencie wstąpienia Rymkiewicza do służby stacjonował na Krymie, gdzie w latach 1776-1779 brał udział w walkach z tatarskimi powstańcami i zajmował fortyfikacje nad rzeką Sałhyr. To była ciężka służba, zarówno klimat i jak choroby spowodowały, że w ciągu 15 miesięcy zmarło 452 żołnierzy, gdy w walkach z Tatarami zginęło ich tylko 7! Wreszcie we wrześniu 1779 r. pułk powrócił do Tuły bardzo przerzedzony, gdyż było ich tylko 775 na 1709 etatowych. W szpitalach na Krymie pozostawiono 115, a do innych pułków przekazano 285 żołnierzy.
W 1787 r. Turcja wspierana przez Wielką Brytanię, Francję i Prusy domagała się od Rosji oddania okupowanego Krymu i Gruzji oraz prawa kontroli statków płynących przez Bosfor i Dardanele. Po odrzuceniu ultimatum w dniu 13.08.1787 r. wybuchła wojna znana w historii jako VII. wojna rosyjsko-turecka 1787-1792. Tulski pułk piechoty w składzie dywizji hr. Kamenskiego wszedł w skład armii feldmarsz. Rumiancewa. Jednak do listopada 1787 r. znalazł się na terenie Rzeczpospolitej nad rzeką Siniucha w Ukrainie. Liczył wówczas 26 oficerów, 7 chorążych, 120 podoficerów oraz 1600 szeregowych. Według kroniki pułku: „Ludność polska była wrogo nastawiona do wojsk rosyjskich. Zdarzały się przypadki ataków na poruszających się samotnie żołnierzy pułku. W związku z tym kompanie znajdowały się nie dalej niż 10 wiorst od siedziby pułku, a pułki nie dalej niż 25 wiorst od miejsca zbiórki brygady. Każda kompania, batalion i pułk miały swoje punkty zbiórki. Poruszanie się po terenie wykonywały wyłącznie oddziały z pełnym uzbrojeniem”.
Głównym zadaniem armii rosyjskiej w 1788 r było zdobycie tureckich fortec Oczakowo i Chocim. Feldmarsz. Rumiancew przerzucił armię przez Dniestr i zbliżył ją do rzeki Prut. Dywizja hrabiego Kamenskiego została przeniesiona z Polski do Rumunii. Po rozpoczęciu ofensywy tureckiej na miasto Jassy tulski pułk pilnował magazynów nad Dniestrem w pobliżu miasta Soroki w składzie oddziału gen. Szamszewa.
Wiosną 1789 r. Turcy rozpoczęli aktywne ataki na wysunięte oddziały rosyjskie, rozmieszczone pomiędzy rzekami Prut i Seret. Turecki dowódca Jakub-Aga po otrzymaniu posiłków miał 20 tys. żołnierzy. W kwietniu 1789 r. rosyjski oddział pułkownika Korsakowa, składający się z pułku tulskiego, 2 batalionów grenadierów, batalionu jegrów, szwadronu lekkiej kawalerii i 5 dział, rozpoczął kontratak na wojska tureckie w mieście Barlad. Oddział rosyjski zdobył atakiem na bagnety kurhan, na którym było 6 tys. jazdy i 2 tys. piechoty a turecki kontratak został odparty celnym ogniem piechoty. Po 5 dniach Turcy ponownie zaatakowali siłami zwiększonymi do 10 tys. żołnierzy. Gdy oddział płk Korsakowa był w odwrocie, z odsieczą na pole bitwy przybyła dywizja gen. Otto Wilhelma Derfeldena (1737-1819) i zepchnęła Turków w kierunku miasta Gałacz. Oddział płk Korsakowa utworzył ariergardę kontynuującej pościg dywizji Derfeldena.
Główny punkt tureckiej obrony Gałacz (ważny port na Dunaju) był potężną twierdzą otoczoną murem. Centrum pozycji znajdowało się w pobliżu murów na dwóch wzgórzach, gdzie zbudowano 3 linie okopów. Pozycje obu armii przedzielał głęboki wąwóz, dlatego gen. Derfelden zrezygnował z frontalnego ataku a przeniósł swoją dywizję na wzniesienie na prawym skrzydle wojsk tureckich. Pułk tulski był wśród oddziałów I rzutu. Natarcie grenadierów i jegrów utknęło w podmokłym, gliniastym wąwozie a nacierający znaleźli się pod ogniem Turków. Dowodzący rozkazał rozebrać pobliskie tureckie chaty i wrzucić do wąwozu deski, po których mogli ruszyć nacierający. Za nimi ruszyły pułki tulski i apszeroński po czym atakiem na bagnety zdobyto pierwsze wzgórze. Drugie wzgórze ufortyfikowano redutą, ale widząc los oddziałów na prawym skrzydle, Turcy poddali się. Główne siły Ibrahima Paszy pośpiesznie wsiadły na statki i opuściły Gałacz. W całej bitwie, w której zginęło 3 tys. Turków, wojska rosyjskie walczyły wyłącznie na bagnety. Dowódca tulskiego pułku piechoty brygadier Pozdniakow, został awansowany na generała majora, dlatego dowództwo pułku objął major I klasy Knyszew.
Po utracie Gałacza Turcy opuścili dolny Dunaj. Dywizja Derfeldena została oddana pod dowództwo gen. Suworowa. W lipcu 1789 r. z powodu bezczynności wojsk rosyjskich na lewym brzegu Dunaju licząca 30 tys. żołnierzy armia Osmana Paszy zebrała się w Braiła i pomaszerowała na Fokszany z zamiarem pokonania wojsk austriackich księcia Coburga, którzy stacjonowali w Adjud. Książę poprosił o pomoc Suworowa a ten na czele 7 tys. żołnierzy pokonał 70 wiorst w 36 godzin i stanął na lewym skrzydle obozu austriackiego. W akcji wzięły udział 2 kompanie z batalionu grenadierów tulskiego pułku, zaś reszta pozostała w Barlad. Bitwa pod Fokszanami stoczona w dniu 21.07.1789 r. zakończyła się spektakularnym zwycięstwem wojsk austriacko-rosyjskich, bo kosztem 400 żołnierzy, zabito 1500 i wzięto do niewoli 1000 Turków, zdobyto 12 dział i 16 sztandarów. W bitwie wyróżnili się tulscy grenadierzy, a jeńców do Jass odprowadziły trzy 75-osobowe oddziały pułku tulskiego.
W 1790 r. wobec zagrożenia ze strony Prus większość wojsk rosyjskich przerzucono na zachodnią granicę a do prowadzenia działań obronnych przeciwko Turcji w południowej części Besarabii i nad dolnym Dunajem pozostawiono korpus gen. Mellera-Zakomelskiego w sile 7-8 tys. żołnierzy a w jego składzie tulski pułk piechoty. Przez całe lato trwały negocjacje rosyjsko-tureckie a armia była bezczynna. Na rozkaz gen. Potiomkina pułk zburzył wały, zasypał rowy i wysadził mury, które nie były potrzebne dla fortyfikacji w mieście Bendery w Mołdawii. Pułk pozostał w tym mieście do wiosny 1791 r., ale w jego szeregach nie było już kpt. Rymkiewicza, który być może już wówczas przeczuwał nadchodzącą konfrontację Rosji z Polską i nie chcąc walczyć przeciw rodakom postanowił zakończyć służbę w armii rosyjskiej. Licząc na przyjęcie do armii polskiej zgłosił dymisję a uchwałą Kolegium Wojskowego udzielono mu jej w dniu 28.07.1790 r. w Jassach w stopniu majora II klasy (sekundmajor). Jako pretekst podano „dla słabości zdrowia”, choć mógł zapaść na zdrowiu, bowiem pułk był trapiony przez choroby i został zredukowany do 1/3 stanu osobowego. Jednak wyraźnie „polecono udania się do rodziny zamieszkałej w gub. moskiewskiej”. Co ciekawe obszerna monografia tulskiego pułku piechoty w ogóle nie wspomina o Rymkiewiczu, nawet w zamieszczonym wykazie oficerów, co może świadczyć o tym, że jednak służył on w innym rosyjskim pułku lub zapewne znając jego udział w insurekcji kościuszkowskiej i legionach polskich, autor celowo wymazał go z publikacji wydanej w 1901 r. w Warszawie.
W wojsku polskim 1792-1794
Tymczasem w Rzeczpospolitej w październiku 1789 r. uchwalono nowy etat wojska a w rozporządzeniu z lutego 1790 r. zapewniano „rodakom ze służby zagranicznej przychodzącym prawo do trzeciej części placów etatem utworzonych”. Bardzo szybko, bo już w październiku 1790 r. Rymkiewicz zwrócił się z prośbą do Komisji Wojskowej Obojga Narodów o przyjęcie do służby w batalionie strzelców. Wydawać by się mogło, że major z 12-letnim stażem i po 2-letniej kampanii, będzie pożądanym nabytkiem dla niewielkiej polskiej armii. Jednak jego kandydatura została odrzucona a na przeszkodzie stanął brak dostatecznego poparcia i funduszy. Rymkiewicz w czerwcu 1792 r. zwraca się już do samego Stanisława Augusta Poniatowskiego, błagając króla wprost o przyjęcie do walczącej armii z rosyjskim najeźdźcą w trwającej wojnie polsko-rosyjskiej. Nawet król nie mógł przychylnie odnieść się do jego prośby i dopiero po zakończeniu wojny i po upadku Konstytucji 3 Maja znalazł się Rymkiewicz w dniu 9.08.1792 r. wojsku polskim, wstępując w stopniu majora do formowanego batalionu strzelców w 1 dywizji gen. lejt. Szymona Zabiełło (1750-1824) stacjonującej w Różanie na Podlasiu. Już w dniu 20.08.1792 r. został dowódcą tego batalionu a 22.08.1792 r. złożył przysięgę na rotę konfederacji targowickiej. W wyniku tzw. konfederacji grodzieńskiej na polecenie carycy Katarzyny przeprowadzono redukcję wojska a Rymkiewicz w stopniu podpułkownika został zdymisjonowany w dniu 2.04.1794 r.
W insurekcji kościuszkowskiej 1794
Nie wiadomo, gdzie przebywał po dymisji z wojska polskiego, ale gdy w kwietniu 1794 r. rozpoczęła się insurekcja pod dowództwem gen. Tadeusza Kościuszki (1746-1817) został gorliwym jej zwolennikiem o czym napisze później tak: „Dzieło niebios, dzieło powstania narodowego w Krakowie objawione i najszczęśliwszym aktem stwierdzone, pod chorągiew wolności i niepodległości zewsząd już zgromadziwszy znaczną liczbę poczciwych Polaków było hasłem dla wszystkich”. Dotarł do Warszawy po zakończeniu walk trwających w dniach 17-18.04.1794 r. Został podkomendnym płk Michała Sokolnickiego (1760-1816), któremu w dniu 25.04.1794 r. Kościuszko powierzył patent na sformowanie batalionu strzelców z województw wielkopolskich. Batalion miał wyruszyć do Wielkopolski, aby wywołać powstanie w tej prowincji. Formowaniem jednostki, która w dniu 24.04.1794 r. otrzymała nazwę 19. regiment pieszy koronny zajmował się ppłk Rymkiewicz. Sam Rymkiewicz wyróżnił się osobistym sukcesem, gdyż w dniu 15.05.1794 r. z 50 żołnierzami objął posterunek w Kuligowie.
Oddział Rymkiewicza w czerwcu i lipcu 1794 r. brał udział w wykonaniu umocnień pod Warszawą pod dowództwem gen. Karola Sierakowskiego (1752-1820) oraz wypadach przeciw armii pruskiej nad Bug i Narew po komendą gen. Jana Augusta Cichockiego (1750-1795) i gen. Antoniego Madalińskiego (1739-1804). Następnie znalazł się pod Warszawą pod komendą gen. Stanisława Mokronowskiego (1761-1821) na odcinku Bielany, Wawrzyszew i Młociny. Gdy w dniu 13.07.1794 r. pod Warszawą pokazali się Prusacy ppłk Rymkiewicz otrzymał zadanie obrony Bielan, Młocin i lewego brzegu Wisły. Od samego początku oddział Rymkiewicza bierze udział w walkach a on sam daje dowody odwagi i zręcznego dowodzenia.
Na swoim odcinku był podkomendnym ks. Józefa Poniatowskiego (1763-1813) i zarzucił mu błędy taktyczne pisząc: „wysunąwszy się z ciągłej i obronnej linii na półćwierci prawie mili, nieuważnie porozstawiał wojsko z armatami w różnych miejscach bez pewnej komunikacji” – nie do końca była to zasłużona krytyka, ale osłabiło to polską pozycję co wykorzystali Prusacy. Było to w dniu 26.08.1794 r., gdy Prusacy uderzyli z impetem prawie bez walki zdobywając Wawrzyszew a polskie oddziały uciekały w popłochu w kierunku Warszawy: „Wśród ogólnego popłochu i zamieszania jeden Rymkiewicz nie stracił głowy i panowania nad sobą, i on głównie zachowaniem swem złagodził w znacznej mierze rozmiary porażki”. Wbrew rozkazom nakazującym natychmiastowy odwrót z powodu zagrożenia odcięcia od Marymontu przez kozaków i pruską kawalerię, utrzymał pozycję w Bielanach „znając ważność tego posterunku”. Po przybyciu na pole bitwy gen. Tadeusza Kościuszki powstrzymano Prusaków nacierających w kierunku Marymontu. W efekcie dowodzenie odcinkiem od ks. Józefa przejął gen. Jan Henryk Dąbrowski (1755-1818)
W nocy 27/28.04.1794 r. Prusacy ponownie z trzech stron przepuścili atak na pozycję ppłk Rymkiewicza, który zręcznie bronił pozycji a nawet kontratakując zmusił do panicznej ucieczki batalion piechoty, kilka szwadronów jazdy i oddział jegrów. Walki z powodzeniem toczył przez cały dzień i to bez posiłków, które chciał mu przysłać Kościuszko. Sam gen. Dąbrowski meldował: „Strzelcy pod komendą Rymkiewicza podpułkownika od północy do południa w ustawicznym byli boju”. Bitwa toczona na kilku odcinkach była zwycięska przy znacznych stratach pruskich (87 zabitych, 347 rannych i 31 jeńców) a niewielkich po stronie polskiej (4 zabitych i 5 rannych oficerów, 60 zabitych i rannych żołnierzy). W oddziale Rymkiewicza było 3 ciężko i 2 lekko rannych a „w tej akcji z batalionu strzelców wszyscy niemal na wyścigi dobijali się sławy zwycięstwa”.
Ppłk Franciszek Rymkiewicz walcząc „pod okiem” samego Kościuszki pokazał sprawność i wartość bojową, dlatego za okazane dowody męstwa jeszcze na polu bitwy otrzymał złoty zegarek repetier jako nagrodę z rąk Naczelnika. W uznaniu zasług w dniu 30.08.1794 r. został awansowany na stopień generała-majora. W nocy 30/31.08.1794 r. zgodnie z „ustnymi zaleceniami” Naczelnika, gen. Rymkiewicz uderzył na brzezinę warszawską, gdzie znajdował się batalion pruskich jegrów. Odrzucił Prusaków zadając im znaczne straty, zajął Wawrzyszew i bazę pruską w pobliskim lesie. Dzięki akcji Polacy opanowali folwark powązkowski.
W dniu 5.09.1794 r. król Prus Fryderyk Wilhelm II Pruski (1744-1797) ostatecznie kazał zwinąć oblężenie Warszawy i w najwyższej tajemnicy rozpoczął odwrót. Nie wiedząc o tym Kościuszko nakazał Rymkiewiczowi następnego dnia zaatakować. Ten nad ranem 6.09.1794 r. natrafił na oddziały pruskiej ariergardy i po krótkim starciu rozkazał brygadom: brygadiera Benedykta Kołyszko (1750-1834) i brygadiera Józefa Kopcia (1762-1833) uderzyć na straż tylną, w efekcie biorąc dużo jeńców, wozów z zaopatrzeniem a nawet królewską bielizną. Dopiero wówczas Kościuszko i cała Warszawa dowiedziała się o odwrocie Rosjan i Prusaków spod Warszawy, którzy pozostawili swoich rannych i magazyn ze zbożem. Prusacy kierowali się do Wielkopolski, gdzie wkrótce miało ich spotkać duże niebezpieczeństwo.
Wojsko polskie z okresu insurekcji kościuszkowskiej
Powstanie w Wielkopolsce było izolowane prusko-rosyjskim kordonem od tego w centralnej Polsce, a próby podjęte przez gen. Madalińskiego i gen. Adama Ponińskiego (1758-1816) spełzły na niczym. Kościuszko zgodnie z swoimi wcześniejszymi obietnicami postanowił pójść z pomocą walczącej Wielkopolsce. Na dowódcę powstającego korpusu do tzw. wyprawy wielkopolskiej wyznaczony został gen. Jan H.Dąbrowski. Wówczas doszło do sporu, bo Rymkiewicza na swojego zastępcę upatrzyli sobie dowodzący korpusami ks. JózefPoniatowski i gen. Dąbrowski, a ten drugi„groził nie przyjęciem komendy w razie odmowy”, na co Kościuszko musiał przystać i ostatecznie gen. Rymkiewicz został zastępcą dowódcy korpusu udającego się do Wielkopolski pod dowództwem gen. Dąbrowskiego. Wśród piechoty wyruszyło 100 strzelców batalionu Sokolnickiego „których jenerał Rymkiewicz z samej ochoczej młodzieży warszawskiej erygował”.
Korpus wielkopolski w sile 3100 żołnierzy i 16 armat wyruszył w dniu 9.09.1794 r. a dowodzący awangardą w sile 300 żołnierzy gen. Rymkiewicz przeprawił się przez Bzurę pod Sochaczewem. Kolejno rozbija pruskie posterunki a śmiałymi manewrami zręcznie ukrywał ruch głównej kolumny. Wykazując męstwo i pomysłowość, m.in. zdobywa w dniu 20.09.1794 r. Kolno. Wcześniej z miasta wycofał się dowodzący miejscowymi powstańcami kasztelan Dionizy Mniewski (1750-1807), ale przyłącza się do Rymkiewicza, który opanowuje i obsadza Kolno, zaś na wieść o przybyciu regularnego wojska polskiego oddziały pruskie zawracają. Wieczorem na czele korpusu wkracza do Kolna gen. Dąbrowski, który pochwalił w całości zarządzenia, poczynione przez Rymkiewicza w celu obrony miasta.
W następnym tygodniu korpus maszerował z Gniezna w kierunku Łabiszyna pod Bydgoszcz. W nocy 28/29.09.1794 r. Rymkiewicz odparł atak pruskiego płk J.F. Székely i z wydzieloną częścią korpusu w sile 800 jazdy ruszył na Bydgoszcz, aby rozpoznać siły pruskie w mieście. Opanował najważniejsze wzgórza, ustawił armaty i wysłał raport do gen. Dąbrowskiego, który przyjął jego plan zdobycia miasta i pośpiesznie wyruszył z odsieczą. Dysponując niewielkimi siłami jazdy Rymkiewicz obawiał się o swoje położenie, ale zdobył pruską łódź na Brdzie, w której wbrew nadziejom nie było „królewskiej kasy”. Nad ranem 2.10.1794 r. po ustawieniu artylerii we wskazanych przez Rymkiewicza miejscach gen. Dąbrowski przepuścił udany szturm ze wszystkich kierunków. Gen. Rymkiewicz dowodząc 1 batalionem 4 regimentu bierze udział w zdobyciu Bramy Nakielskiej. Uciekający w popłochu Prusacy pozostawili ciężko rannego płk J.F. Székely, który jako jeniec wkrótce umiera. Polacy przy stracie 25 poległych zadali poważne straty Prusakom wynoszące 100 zabitych i 413 jeńców. Zdobycie Bydgoszczy było wielkim polskim sukcesem i przyniosło chwałę gen. Franciszkowi Rymkiewiczowi, który napisał później: „Mimo tak chwalebnie odniesionego zwycięstwa, mimo tysiącznych korzyści, które już miano i jeszcze nadal spodziewano się, Dąbrowski i inni generałowie serca mieli napełnione goryczą”. Obawy dowództwa wynikały z braku komunikacji z Naczelnikiem Kościuszką, stąd też zwłoka w działaniu gen. Dąbrowskiego, która sprzyjała Prusakom. Rosło napięcie i niezadowolenie w polskim dowództwie, a gen. Madaliński dążył do odebrania dowództwa Dąbrowskiemu nad korpusem. Lojalna postawa gen. Rymkiewicza w znacznym stopniu spacyfikowała działania tej grupy „buntowników”.
Dopiero w dniu 10.10.1794 r. na czele jednej z dwóch kolumn Rymkiewicz po przekroczeniu Wisły pod Fordonem wyruszył na Toruń, gdzie mimo rozpoznania i przygotowania do szturmu, wobec pojawienia się znacznych sił pruskich i przygotowania miasta do obrony, w dniu 12.10.1794 r. natarcie odwołano. Tylko dzięki opieszałości pruskich dowódców i odważnej postawie Polaków udało się wycofać z okolic Torunia unikając ewentualnej porażki w walce z przeważającym wrogiem. Po upadku insurekcji gen. Rymkiewicz surowo oceni postępowanie Dąbrowskiego pod zdobyciu Bydgoszczy. I ciekawostka, podwładnym Rymkiewicza w kampanii 1794 r. był kapitan Józef Chłopicki (1771-1854) - późniejszy oficer napoleoński i Naczelny Wódz podczas powstania listopadowego. Został mianowany adiutantem generała Rymkiewicza i „miał w nim dzielny przykład owej niczym niezachwianej zimnej krwi i przytomności umysłu wśród najzaciętszego boju”.
Sytuację insurekcji kościuszkowskiej zmieniła klęska wojsk polskich w bitwie pod Maciejowicami w dniu 10.10.1794 r. i wzięcie do niewoli rosyjskiej Naczelnika powstania. Na wieść o wyniku bitwy korpus wielkopolski zawrócił do Warszawy. W dniu 25.10.1794 r. gen. Rymkiewicz przejął czasowo dowodzenie, gdyż gen. Dąbrowski wyruszył na naradę wojenną do Warszawy. Rymkiewicz ruszył spod Brochowa w kierunku stolicy maszerując przez tereny opanowane przez wroga. W dniu 31.10.1794 r. połączył się pod Błoniem z Dąbrowskim. W dniu 3.11.1794 r. korpus po połączeniu z korpusem gen. Romualda Tadeusza Giedroycia (1750-1824) pomaszerował w kierunku Piotrkowa, które to miasto miał zająć Rymkiewicz. Do polskich oddziałów docierają wieści o zdobyciu Pragi i kapitulacji Warszawy.
W dniu 10.11.1794 r. w Gostomii do korpusu dołączyły wojska wycofujące się po kapitulacji Warszawy na czele z nowym Naczelnikiem powstania gen. Tomaszem Wawrzeckim (1759-1816). Tam gen. Rymkiewicz przejął komendę nad opuszczonymi przez dowódców 1. Brygadą Małopolską i 2. Brygadą Wielkopolską i w dniu 15.11.1794 r. spod Końskich ruszył w kierunku Radoszyc. W dniu 16.11.1794 r. naczelnik Wawrzecki podpisał kapitulację. Następnego dnia odbywa się ostatnia odprawa we wsi Radoszyce z udziałem Wawrzeckiego oraz generałów Dąbrowskiego, Giedroycia i Rymkiewicza. W dniu 18.11.1794 r. Wawrzecki i Dąbrowski ruszyli do Warszawy. Nie mógł z nimi wyruszyć Rymkiewicz, ze względu na swoją wcześniejszą służbę w armii rosyjskiej, dlatego z prezydentem Warszawy Ignacym Zakrzewskim (1745-1802) przekroczyli granicę austriacką i dotarli do Lwowa.
Na emigracji w zaborze austriackim 1794-1796
Jego sytuacja była ciężka ze względu na brak środków i groźbę aresztowania. Dlatego we Lwowie Rymkiewicz dołączył do konspiracyjnej organizacji patriotów galicyjskich Centralizacja Lwowska kierowanej przez Waleriana Dzieduszyckiego (1754-1832). Znaczenie tej organizacji wzrosło wraz z upadkiem powstania i napływem uchodźców a Rymkiewicz otrzymał zadanie organizacji korespondencji z Turcją, tj. krajem, z którym wiązano duże nadzieje polityczne. Organizacja po upadku powstania udzieliła poparcia powstałej w Paryżu w dniu 22.08.1795 r. Deputacji Polskiej, będącej ośrodkiem kierującym akcją niepodległościową. Otóż przedstawiciele Centralizacji Lwowskiej w dniu 6.01.1795 r. spisali tzw., akt Konfederacji Krakowskiej, w którym wyrażono wiarę w odzyskanie niepodległości przez Polskę przy wsparciu innych państw. Akt został podpisany przez najważniejszych przedstawicieli organizacji patriotycznych wszystkich dzielnic a jego kopię postanowiono dostarczyć do Turcji.
Misję dostarczenia uwierzytelnionej kopii do Konstantynopola otrzymał FranciszekRymkiewicz, który również miał ze sobą list do przedstawiciela Francji ministra Raymond de Verninac de Saint-Maur (1761-1822). W mieście przebywał już rezydent paryskiej Deputacji agent polski, kompozytor i podskarbi litewski Michał Ogiński (1765-1833). Przebywając we Lwowie Rymkiewicz sporządził raport z wyprawy korpusu Dąbrowskiego do Wielkopolski pt. „Rzetelne i dokładne opisanie czynności korpusu wojsk Rzeczypospolitej pod dowództwem generała Dąbrowskiego”. Praca zachowała się jedynie w postaci kopii, ale zawiera dokładny opis przebiegu zdarzeń i działań wojennych oraz wiele innych uwag, dlatego pozostaje ważnym źródłem historycznym.
Pobyt w Turcji 1796-1798
To była trudna i ekscytująca wyprawa. Emisariuszowi Franciszkowi Rymkiewiczowi towarzyszyli ppłk Władysław Jabłonowski (1769-1802), bracia Józef i Ignacy Szumlańscy, Ignacy Blumer (1773-1830) i jako przewodnik Żyd Samuel Holder. Na sfinansowanie podróży otrzymali 450 złotych i 2 pierścionki. Wyruszyli z Lublina a droga prowadziła znanymi Rymkiewiczowi szlakami przez Wołoszczyznę. W dniu 21.04.1796 r. ruszyli z Chocimia, aby przez Morze Czarne, gdzie „Szaloną burzą rzuceni na nieprzyjazne brzegi Czarnego morza, ledwie uszli niewoli” i pomimo wielu przeszkód w dniu 22.05.1796 r. „szczęśliwi i zdrowi” dotarli do Konstantynopola. Rymkiewicz na wypadek wojny z Rosją miał za zadanie przygotować wojskowo polską emigrację w Turcji a już w dniu 23.05.1796 r. Ogiński mimo zaskoczenia ich przybyciem przedstawił Rymkiewicza ministrowi de Verninac de Saint-Maur, któremu ten przekazał list. Spotkali się też z nowym ambasadorem Francji gen. Jean-Baptiste Aubert du Bayet (1757-1797). Rymkiewicz chcąc łagodzić spory pozostaje wierny paryskiej Deputacji Polskiej, jednak odmawia wysłania jej aktu Konfederacji Krakowskiej, który miał uwierzytelnić ją we Francji. W dniu 5.06.1796 r. przekazał uwierzytelnioną kopię aktu Konfederacji Krakowskiej przedstawicielowi Francji i wydawałoby się, że kończy się jego misja.
Trzeba przyznać, że w tak charakterystycznych dla emigracji podziałach Rymkiewicz mimo pewnych „zgrzytów” bardzo dobrze współpracował z Ogińskim, jedynym uznawanym przez Francję przedstawicielem polskiej emigracji. Gdy w dniu 9.11.1796 r. do Francji wyjechał Michał Ogiński, pozbawiony środków i instrukcji Franciszek Rymkiewicz pozostał w Turcji sam, ale w dniu 17.01.1797 r. został uznany jego następcą jako agent Deputacji. Utrzymywał stałą korespondencję z Centralizacją Lwowską, Deputacją w Paryżu i Stanisławem Sołtykiem (1752-1833) przedstawicielem emigracji polskiej w Wenecji. Jako polski agent używał wówczas pseudonimów: Maçon, zmieniony wobec dekonspiracji na Klager. Bywał 1-2 razy w tygodniu u francuskiego posła du Bayet a to dzięki listowi Ogińskiego, który napisał: „generała Rymkiewicza walecznego żołnierza i obywatela dobrze zasłużonego ojczyźnie, który posiada szacunek i zaufanie wszystkich poczciwych ludzi, a który nie omieszka zakomunikować Ci wiadomości jakie odbierze bądź to od Deputacji polskiej w Paryżu, bądź wprost z Polski”. Nie poprzestał na ambasadzie Francji, bowiem nawiązał kontakty z wpływowymi osobami z Francji i Włoch, ambasadą Hiszpanii, a także miał kontakty w Wiedniu. Ułatwiało to działalność i korespondencję, ale mimo zachowywanych środków ostrożności mogło powodować dekonspirację.
Przede wszystkim był jednak wojskowym, generałem z doświadczeniem w dwóch kampaniach a zadania konspiracyjne i dyplomatyczne ewidentnie mu ciążyły, dlatego od jesieni 1796 r. zabiegał o zastąpienie go na misji w Konstantynopolu pisząc do Sołtyka: „Chciałbym być jaknajprędzej we Włoszech, gdzie talenta moje, chociaż szczupłe, i zaufanie, które umiałem sobie w ciągu dwóch naszych rewolucji u wojskowych zdobyć, być może z większym użytkiem jak moje drobne wiadomości dyplomatyczne w Stambule”. I ponownie w liście z dnia 3.12.1796 r.: „Ja znowu powtarzam prośbę moję do was, do Deputacji i do Galicjan, ażebyście na moje miejsce kogo przysłali; chętnie będę go wspierał radą moją, ale sam nie mam tyle zdatności, ażebym pełnił, zwłaszcza w teraźniejszych, tu tak desperowanych okolicznościach, tę wielką powinność agenta”. Mimo to wykonywał swoje obowiązki i prowadził szeroką korespondencję z krajem i emigracją. Starał się o etaty dla oficerów polskich w armii tureckiej, ale bezskutecznie. Pozyskiwał pomoc materialną od rządu tureckiego i francuskiego ministra. Świadectwo w pamiętnikach pozostawił Kazimierz Tański (1774-1853), który pisze, że zanim Rymkiewicz pozyskał wsparcie dla jego grupy od Turków, przez kilka miesięcy utrzymywał ich na własny koszt: „w ostatniej nędzy pogrążonych i nieszczęśliwych swych braci”.
Przede wszystkim przeciwstawił się akcji gen. Franciszka Ksawerego Dąbrowskiego ps. Powała (1761-1839), który przygotowywał oddziały na Wołoszczyźnie z zamiarem wtargnięcia do zaboru austriackiego i rosyjskiego w celu wywołania powstania oraz pacyfikował jego działania w Turcji wobec braku nadziei na zaangażowanie władz tego kraju w „sprawę polską”. Rymkiewicz był sceptyczny wobec francuskich obietnic, obserwując gaśnięcie ich wpływów na rzecz rosyjskich w rządzie tureckim. Jego działania miały na celu oszczędzenie polskiej młodzieży przed nie mającymi szans powodzenia zrywami zbrojnymi. Dlatego aż do wzięcia do niewoli przez Rosjan zwalczał zakusy gen. F. K. Dąbrowskiego. Po innej i nieudanej wyprawie brygadiera Joachima Deniski (1756-1812), który wkroczył w czerwcu 1797 r. na czele 200 ochotników na Bukowinę, gdzie został rozbity przez Austriaków, Rymkiewicz wspierał powracających z wyprawy do Konstantynopola i starał się ich skierować do Legionów Polskich we Włoszech. Wówczas zastawił złoty zegarek otrzymany od Kościuszki i tabakierkę od gen. Dionizego Mniewskiego przewodniczącego Deputacji Polskiej w Paryżu. Był na tyle skuteczny, że dzięki pomocy finansowej ze strony Legionów od sierpnia 1797 r. zorganizował 5 transportów z Turcji do Włoch dla ok. 50 polskich oficerów. Był to znaczny zastrzyk dla kadry oficerskiej Legionów. Jednak brak środków spowodował, że zapadł na zdrowiu.
Wciąż zabiegał o zwolnienie z misji w Konstantynopolu, a misję tworzenia Legionów Polskich we Włoszech oceniał z uznaniem: „Cieszę się, że mój kolega, obywatel Dąbrowski, nie przestaje dobrze zasługiwać się ojczyźnie. Jeżeli od niego zwiśnie, pewny jestem pożądanego skutku jego projektów, dla dobra kraju użytecznych”. Od lutego 1797 r. pisał już bezpośrednio do gen. Jana H. Dąbrowskiego w znanym obu języku niemieckim starając się o przyjęcie do Legionów we Włoszech. Generał Dąbrowski nie zapomniał o swoim byłym zastępcy, bo już w dniu 27.05.1797 r. przedłożył sporządzoną 11 maja listę gen. Napoleonowi Bonaparte z propozycją objęcia stanowiska szefa 2. Legii i co ważne został przez Bonapartego zatwierdzony. Ponieważ Rymkiewicz wciąż był w Turcji zastępował go wiceszef ppłk Jan Strzałkowski.
Miał poparcie legionistów, o czym świadczy fragment listu z dnia 28.10.1797 r. do Dąbrowskiego, w którym przyszli podkomendni znając nienajlepsze położenie Rymkiewicza w Turcji informują, że urządzili zbiórkę w celu opłacenia podróży: „Widzimy, obywatelu Generale, codziennie przybywających kolegów naszych, pisali ci dwaj zacni ludzie, ale już od dawna oczekujemy obywatela Rymkiewicza, współkolegę Twoich czynów w czasie ostatniej wojny. Oficerowie Legjonu drugiego nie mogli nie być czułemi na los tego walecznego szefa, ze smutkiem dowiadują się, iż niedostatek jest przyczyna, że do tego czasu nie widzą go na swoim czele. Dlatego zrobiono tu subskrypcją, każdy z nas ofiaruje część gaży swojej… prześlemy ją na ręce Twoje”. Poparli go oficerowie 1 batalionu 1. Legii.
W Legionach Polskich we Włoszech 1798-1799
Wreszcie w dniu 23 lub 25.11.1797 r. za pośrednictwem Ambasady Francuskiej otrzymał wezwanie od gen. Dąbrowskiego i mógł opuścić Turcję, w której czuł się jak na wygnaniu. W dniu 26.11.1797 r. został przyjęty na audiencji pożegnalnej u Ambasadora Francji, ale nie wiadomo, kiedy dokładnie opuścił Turcję.
Zabiegi o utworzenie polskich jednostek pod sztandarami Republiki Francuskiej trwały od upadku powstania kościuszkowskiego, ale tempa nabrały po przybyciu do Paryża gen. Jana H. Dąbrowskiego w dniu 30.09.1796 r. Po rozmowach w Dyrektoriacie, Dąbrowski w listopadzie 1796 r. wyruszył do Mediolanu, gdzie spotkał się generałem Napoleonem Bonaparte i nie ulega wątpliwości, że polskie oddziały zostały sformowane za jego zgodą i protekcją. Nie obyło się bez problemów, ale ostatecznie Bonaparte udzielił zezwolenia Dąbrowskiemu, aby „wszystkich niewolników i dezerterów z wojsk austriackich brał i z nich formował korpus”. W liście z 4.01.1797 r. poinformował równocześnie Kongres Lombardzki: „żeby zrobił przyzwoity układ z Polakami jako narodem walecznym i padłym ofiarą przemocy...a zasługującym na wolność". Formowanie Legionów Polskich w służbie Republiki Lombardia rozpoczęło się w dniu 9.01.1797 r. W lutym liczył 7 oficerów i 1110 żołnierzy i podporządkowany był dywizji gen. Klimaine. Kadrę oficerską Legionów Polskich stanowili ochotnicy, którzy na wezwanie Dąbrowskiego przybyli na własny koszt z kraju do Włoch, a także oficerowie powstańczy przebywający na emigracji we Francji i we Włoszech. Szeregowych żołnierzy rekrutowano spośród jeńców wojennych i dezerterów z armii austriackiej, w której służyły wówczas tysiące chłopów z Galicji. Na jesień 1797 r. Legiony liczyły 8 tys. żołnierzy. Żołnierze Legionów Polskich nosili polskie mundury, a komendy były wydawane w języku polskim. Utworzone zostały dwie legie po 3 bataliony każda. W skład każdego batalionu wchodziło 10 kompanii, w tym (8 fizylierskich, 1 grenadierska, 1 strzelecka – po 125 żołnierzy). Dowódcą 1. Legii był gen. Józef Wielhorski (1759-1817), zaś 2. Legii gen. Franciszek Rymkiewicz. Gen. Dąbrowski wprowadził w legionach nowoczesny system dowodzenia na wzór francuski, zniósł kary cielesne, dał możliwość awansu również żołnierzom niemającym pochodzenia szlacheckiego, nakazał naukę czytania i pisania oraz pogłębianie wiedzy z historii Polski.
Franciszek Rymkiewicz odbył podróż morską a następnie przez Messynę i Neapol, po przejściu kwarantanny w dniu 9.06.1798 r. dotarł do Rzymu. Napisał wówczas: „Chlubną to będzie dla nas w dziejach narodu pamiątką, że Polak, nie zrażony ani przemocą ani ciosami, które jedne po drugich spadały na niego, przywiedziony do stanu zupełnego zwątpienia, nie poszedł śladem słabych narodów, które, raz upadłszy, więcej nie dźwignęły głowy. W sercach rosły męstwo i nadzieja z nieszczęściami ojczyzny. Miłość jej natchnęła w nas różne środki, które polityka i sama natura w ręku naszym złożyła. Udaliśmy się w różne strony, gdzie tylko promyk zabłysnął nadzieji. Ja w takim celu zostałem aż dotąd w Stambule, gdzie prócz wyż wymienionego przedmiotu nic mnie więcej zatrzymać nie mogło. Porzuciłem nakoniec to miejsce, w którem intryga obcych mocarstw i ślepota na rodu nie dały mu dostrzedz w naszym upadku podobnej dla niego kolei...”.
Na miejscu owacyjnie witany od razu trafił w tryby typowego „polskiego piekiełka”, gdyż jako nie znającego sytuacji w Legionach podjęto bezskuteczną próbę wykorzystania go przeciw gen. Dąbrowskiemu. Ten ostatni okazał Rymkiewiczowi duże zaufanie, bowiem już w dniu 15.06.1798 r. powierzył mu kierownictwo Zbioru korespondencji, który miał wyłączność na kontakty z emigracją i konspiracją krajową. Ponadto powierzono mu zarządzanie otrzymywanymi z kraju funduszami i dzielenie ich pomiędzy obie Legie. Jego współpracownikami byli: Cyprian Godebski (1765-1809), Aleksander Zakrzewski i Eliasz Litwiński. Rymkiewicz docenił wagę powierzonej funkcji i w dniu 24.06.1798 r. wydał odezwę do obywateli w kraju zalecającą jedność, ostrożność w konspiracji, zasilanie Legionów ludźmi i pieniędzmi oraz niezłomną wiarę w przyszłość a kończył ją słowami: „Cnotliwi obywatele! Żyje jeszcze ojczyzna nasza! Niech się zawstydza ci, którzy nie chcą albo nie umieją ratować onej!”. Odezwę do kraju dostarczył emisariusz płk Erazm Mycielski (1769-1800) założyciel niepodległościowej organizacji Towarzystwo Republikanów Polskich. Jeszcze w sierpniu 1798 r. w celu uchronienia nadawców i adresatów przed dekonspiracją na prośbę przybyłego z USA do Francji Tadeusza Kościuszki rozwiązano Zbiór korespondencji. Ostatni list od Kościuszki otrzymał w październiku 1798 r. Autentyczny przywódca Polaków odnosił się życzliwie do Rymkiewicza, a nawet wskaże go później jako jednego z kandydatów do objęcia dowództwa nad Legią Reńską.
Od początku pobytu we Włoszech gen. Rymkiewicz miał tak wiele zadań, że dopiero tydzień po przybyciu napisał do swojego zastępcy w 2. Legii, którym był płk Antoni Amilkar Kosiński (1769-1823), jeden z założycieli Legionów, późniejszy generał i uczestnik wojen napoleońskich. Otrzymał wkrótce kolejne zadanie, a mianowicie stanął na czele komisji mającej zająć się adaptacją francuskiego wojskowego kodeksu karnego Code Penal na potrzeby Legionów Polskich. Z dniem 30.06.1798 r. wprowadzono w życie Artykuły wojskowe francuskie, z przyłączeniem niektórych artykułów polskich, dla Legionów Polskich Augzyliarnych służące. Z kolei w okresie 4.07.-4.08.1798 r. Rymkiewicz przejściowo przewodniczył Sądowi Wojennemu Legionów.
Czy gen. Rymkiewicz był ważną postacią w Legionach Polskich we Włoszech? W dniu 10.04.1798 r. gen. Karol Otto Kniaziewicz (1762-1842) opracował projekt zakładający wybory oficerów legionowych na stanowiska, który po przedłożeniu sztabowi i kadrze oficerskiej batalionów jako Układ Elekcyjny wszedł w życie pod koniec czerwca 1798 r. Zakładał, że obsadzanie stanowisk oficerskich odbywać się miało na drodze elekcji a przede wszystkim ustalał starszeństwo wśród legionowej generalicji w kolejności: Jan H. Dąbrowski, Józef Wielhorski, Franciszek Rymkiewicz i Karol Kniaziewicz.
Wreszcie mógł opuścić Rzym, w dniu 28.08.1798 r. przybył do Mantui i z dniem 31.08.1798 r. formalnie objął dowództwo 2. Legii. W listopadzie 1798 r. 2. Legia obsadziła północne pogranicze Republiki Cisalpińskiej, a poszczególne bataliony stanęły w Ferrarze, Cremonie i Mantui, gdzie pełniły służbę garnizonową.
Umundurowanie koloru granatowego 2. Legii wzorowane było na mundurach regimentów Rzeczypospolitej i insurekcji kościuszkowskiej. I tak: 1 batalion wzorował się na 8 regimencie pieszym litewskim im. Radziwiłłów (czarne wyłogi i srebrne guziki), 2 batalion – od 16 regimentu pieszego koronnego (wyłogi niebieskie z czerwonymi wypustkami, srebrne guziki), 3 batalion – na wzór 2 regimentu pieszego koronnego lub 3 regimentu pieszego koronnego (czerwone i srebrne guziki). Jako oporządzenie wykorzystywano zdobyczne austriackie. Od 1798 r. żołnierze 2. Legii nosili pąsowe wyłogi. Bataliony wyróżniały się sukiennymi otokami na czapkach, w 2. Legii:1 batalion miał - czarne, 2 batalion - niebieskie a 3 batalion - pąsowe.
Od początku gen. Rymkiewicz znalazł uznanie wśród żołnierzy, gdyż dbał o umundurowanie i wyposażenie. Duży nacisk położono na pracę oświatową poprzez kursy czytania i pisania. Co więcej wyznaczył kpt. Franciszka Paszkowskiego (1778-1856) i mjr Jana Kamińskiego do nauczania historii, matematyki i języków obcych, zaś sam wykładał taktykę dla oficerów. Wraz z Cyprianem Godebskim założył pismo Dekada Legii zawierające informacje z prasy francuskiej, włoskiej i niemieckiej, które było ręcznie pisane w zaledwie 2 egzemplarzach i przeznaczone do zbiorowego odczytywania wśród żołnierzy. Ukazały się jedynie 4 numery, a kontynuację zawieszono ze względu na działania wojenne. Godebski napisał: „Generał Rymkiewicz w Mantui, zmierzał do tego celu wszystkie swoje usiłowania; a między innemi naukami, zwracając wzgląd na oyczysty ięzyk, w niedostatku polskiey drukarni, ważnieysze wiadomości i tłomaczone z lepszych dzieł wyiątki, kazał czytać żołnierzom obok dziennych rozkazów”.
Pod koniec 1798 r. Rymkiewicz podupadł na zdrowiu, a jego sytuacja materialna była tak zła, że nie mógł wrócić z Mediolanu do Mantui. Ciągle pomagał innym, szczególnie będącym w tragicznej sytuacji „nadkompletnym” Polakom, którzy nie znaleźli się w służbie francuskiej i byli w ciężkiej sytuacji materialnej. O pomoc dla nich u Francuzów zabiegali wszyscy dowódcy z Dąbrowskim i Rymkiewiczem na czele, choć według tego ostatniego ich działania były mało skuteczne i bezowocne. Zmęczony chorobą, myślał o wojnie: „Tu się każdy pokaże, czym śmierdzi lub pachnie, do tego wojna jest naszym żywiołem, naszą nadzieją i wszystko”. Będąc w Mediolanie pisał do Kosińskiego w sprawie ćwiczeń, umundurowania i utrzymania broni „ażeby była zdatna i w najlepszym stanie, gdyż wojna zdaje się pewna i bliska a broń jest naszem życiem”. Dbał o żołnierzy, gdy pewnego razu Legia musiała pokryć koszt utraconego wyposażenia, za radą Rymkiewicza oficerowie pokryli należność, bo jak mawiał: „Nigdy na żołnierza pasć nie powinna najmniejsza zapłata”. Był przeciwnikiem przyjmowania do Legionów jeńców z armii austriackiej: „Z Niemców mało widzę użytku w legjach…”. Ostatecznie w dniu 29.11.1798 r. Rymkiewicz opuszcza Mediolan, a by dołączyć do swojej 2. Legii, która wówczas liczyła ok. 3 tys. żołnierzy.
Na początku 1799 r. rozpoczęły się działania wojenne francuskiego korpusu gen. Barthelemy L.J. Scherera (1747-1804) przeciwko wojskom austriackim gen. Pala Kray (1735-1804), które z rejonu Werony i Legnano wkroczyły do Republiki Cisalpińskiej. Niestety w kampanii 2. Legia nie walczyła w całości, ponieważ jej bataliony przydzielono do różnych francuskich dywizji. Gen. Franciszek Rymkiewicz objął dowództwo 1. Batalionu przydzielonego do dywizji gen. Josepha H.D. Perruquet de Montrichard (1760-1828).
Rozdzielone polskie bataliony wzięły udział w dniu 26.03.1799 r. w bitwie pod Legano, gdzie Francuzi i Polacy po całodziennej walce zmusili nieprzyjaciela do wycofania za rzekę Adyga. Sukces Polaków został okupiony stratą 17 zabitych i rannych oficerów oraz 750 legionistów, co stanowiło 30% stanu osobowego 2. Legii. Akurat 1. Batalion był w rezerwie, ale wziął udział w odbiciu utraconych wcześniej przez Francuzów wiosek Vigo i Vaganza. Po ponownym uderzeniu austriackim, które odsłoniło bok środka francuskiej dywizji i ranieniu dwóch generałów Antoine Richapanse (1770-1802) i Claude-Matthieu Gardane (1766-1818) to gen. Rymkiewicz objął dowodzenie na tym odcinku. W celu osłony odwrotu dywizji, podzielił batalion na trzy części, którymi dowodzili: Rymkiewicz, Kosiński i szef batalionu Ludwik Mateusz Dembowski (1768-1812), późniejszy generał francuski i baron Cesarstwa. W swoim pamiętniku tak napisał płk Kosiński: „Obsadziwszy cmentarz di San Pietro 30 żołnierzami pod komendą kapitana Straszewskiego osłaniał Rymkiewicz cofającą się spiesznie dywizję”. To dzięki bohaterskim wysiłkom polskich żołnierzy francuska dywizja wycofała się w spokoju. Generał miał też „wojenną przygodę”, gdy pod wsią Vigo został poniesiony przez spłoszonego konia wprost na Austriaków i tylko sprawności swojego adiutanta kpt. Józefa Regulskiego-Falk (1773-1851) zawdzięczał ratunek. Regulski z narażeniem życia rzucił się za dowódcą, chwycił za munsztuk konia i umożliwił generałowi powrót do swoich a za swój wyczyn został przedstawiony do nagrody.
Jak wypadli w boju Polacy opisał Szymon Askenazy: „Biły się zapamiętale w tej najpierwszej próbie ogniowej przeciw wojskom cesarskim, skąd tak niedawno same były wyszły, a gdzie niestety i teraz sporo było rodaków, zwłaszcza w walczących tu pułkach kawaleryjskich austriackich. Zdobyły sobie niepodzielne uznanie starego żołnierza francuskiego. Okazały równą mu, nawet wytrzymalszą, podcinaną gniewem narodowym, waleczność. Ale zostały zdziesiątkowane. Zwłaszcza batalion pierwszy, pod szefem legii Rymkiewiczem, wciągnięty w porażkę prawego skrzydła francuskiego pod Legnagem, doznał fatalnych skutków „chaosu” i „szczytu nieporządku”, panującego w komendzie naczelnej”. Dowódca korpusu gen. Scherer na podstawie raportu dowódcy dywizji gen. de Montrichard przedstawił rządzącemu Francją Dyrektoriatowi swój raport „tak pochwalny o waleczności legji naszej”, że tenże Dyrektoriat przesłał gen. Dąbrowskiemu list wystosowany specjalnie do 2. Legii.
Do kolejnego starcia armii francuskiej i austriackiej doszło w dniu 5.04.1799 r. w bitwie pod Magnano. W tej przegranej bitwie kolejny raz wyróżniły się polskie oddziały, które wyruszyły do walki w sile 1930 legionistów a w boju stracili 1000 zabitych, rannych i wziętych do niewoli. Bitwa zaczęła się o godz. 10 i trwała do 16. Prawe skrzydło wojsk francuskich mimo bohaterskiej postawy Polaków i brawurowych ataków pod dowództwem gen. Rymkiewicza,poniosło klęskę. W czasie walk 1 batalionu o wsie Somma Campagne i Sona, Rymkiewicz będąc już wcześniej dwukrotnie ranny, dobywszy pałasza zachęcał żołnierzy do walki i otrzymał postrzał z karabinu w pachwinę, po czym upadł.
Widząc na własne oczy postawę Rymkiewicza głównodowodzący Armii Włoch francuski generał Jean V. M. Moreau (1763-1813) jeszcze na polu walki mianował go generałem brygady - w uznaniu nadzwyczajnych zasług i okazanego męstwa. Został zniesiony z pola bitwy przez swoich żołnierzy do pobliskiego lazaretu, gdzie jego ranę uznano za śmiertelną. Następnie został przewieziony do Mantui, gdzie lekarze zdecydowali, że w celu zapewnienia lepszej opieki medycznej powinien być przewieziony do Mediolanu. Franciszek Ksawery Rymkiewicz zmarł samotnie w dniu 27.04.1799 r. Podobno jego ostatnie słowa brzmiały: „Czemu nie było mi sądzonem na swojej zginąć ziemi”. Spoczął w jakimś bezimiennym grobie. Tego samego dnia wycofali się Francuzi a następnego do Mediolanu wkroczyły wojska rosyjskie feldmarsz. Aleksandra Suworowa (1729-1800). Wkrótce po upadku Mantui praktycznie unicestwiona została 2. Legia.
Na ziemi włoskiej poległ wybitny polski oficer, który w opinii Józefa Wybickiego „byłby największym z generałów, gdyby nie śmierć przedwczesna”. Czy to przesada? Sam gen. Dąbrowski, gdy podczas insurekcji przekazywał mu dowodzenie w 26.08.1794 r. napisał do naczelnika Wawrzeckiego: „Przy komendzie zostawię generała Rymkiewicza, ze zdatności i umiejętności wszystkim znajomego, który największym korpusem mógłby komenderować”. Jak duża to była strata dla sprawy polskiej oddał gen. Franciszek Ksawery Kossecki (1778-1857) pisząc: „Zmarł powszechnie szanowany w Legionach i w kraju, zyskując grobowiec najpiękniejszy - w sercach Polaków”. Pośmiertnie zyskał uznanie nawet wśród przeciwników politycznych. Jego pamięć uczcił przyjaciel poeta płk Cyprian Godebski w napisanym w 1805 r. pt. Wiersz do Legiów polskich. Nie ulega wątpliwości, że generał Franciszek Rymkiewicz był człowiekiem wykształconym, posiadał przygotowanie wojskowe nabyte w armii rosyjskiej i polskiej wsparte doświadczeniem z wojny tureckiej i insurekcji kościuszkowskiej. Miał też spore rozeznanie w sprawach polityki europejskiej, ale jako „żołnierz z krwi i kości” nie był jednak dyplomatą dosłownie i w przenośni, dlatego z takim trudem znosił misję agenta w Turcji. Bez wątpienia miał poglądy republikańskie wywodzące się z haseł rewolucji francuskiej i w sprawie polskiej stawiał na wsparcie Francji. Jednocześnie był przeciwnikiem nieprzemyślanych przedsięwzięć i starał się wszelkimi sposobami zwalczać niemające szans powodzenia zbrojne wystąpienia w kraju. Był wielkim przeciwnikiem Prus, zaś jego stosunek do Rosji był co najmniej obojętny a podczas insurekcji kościuszkowskiej nie stoczył żadnej walki z wojskami rosyjskimi. Był postacią, która dzięki cechom charakteru potrafiła godzić różne często skłócone nurty polskiej emigracji. Dla młodych żołnierzy Legionów Polskich stał się wychowawcą i nauczycielem. Dla zniewolonej Ojczyzny przesłużył ledwie 6 lat, ale zasłużył się na tyle, że zasługuje na upamiętnienie. Niestety nie zachował się żaden jego portret, nie ma też nagrobka, pomnika czy tablicy pamiątkowej.
W 1836 r. upamiętnienia Franciszka Ksawerego Rymkiewicza i kilkunastu innych zasłużonych Polaków, poprzez umieszczenie jego nazwiska na Łuku Triumfalnym w Paryżu domagał się piśmie do francuskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych polski działacz emigracyjny, historyk i wydawca Leonard Borejko Chodźko (1800-1871). Niestety mimo niezaprzeczalnych zasług zabrakło dla nich miejsca wśród bohaterów wojen napoleońskich. Po odzyskaniu niepodległości jego imieniem nazwano koszary przy ul. Warszawskiej 10 w Bydgoszczy, w których stacjonował 62 pułk piechoty istniejący w latach 1919-1939. Podobnie jeden z batalionów 4 pułku strzelców podhalańskich stacjonował w koszarach Rymkiewicza przy ul. Garnizonowej w Cieszynie.
I na koniec. W Braniewie pod koniec XVIII w. przebywało dwóch Rymkiewiczów o imieniu Franciszek Ksawery. Drugim był ojciec jezuita Franciszek Ksawery Rymkiewicz (1728-1786). Do zakonu wstąpił w 1746 r. W latach 1768-1770 prefekt szkół w Braniewie oraz w latach 1771-1773 kaznodzieja i prefekt biblioteki w Mitawie. Po kasacie zakonu kaznodzieje niemiecki w latach 1774-1780 i ostatni superior misji jezuickiej Świętej Lipce 1780-1783. Następnie kaznodzieja w Tylży, komendarz w Grzędzie i kapelan w Drangowie.
Źródła: Kieniewicz S. red. Polski Słownik Biograficzny, tom XXXIII. Wrocław -Warszawa-Kraków 1991-1992.; Kornatowicz J. Generał Rymkiewicz. Poznań 1930.; Askenazy S. Napoleon a Polska, tom III, Bonaparte a Legiony. Warszawa-Kraków 1919.; Judycki Z.A. Pod obcymi sztandarami. Generałowie polskiego pochodzenia w siłach zbrojnych państw obcych. Warszawa 2016.; Wojtasik J. Tomasz Wawrzecki: naczelnik zmierzchu powstania 1794 roku. Niepodległość i Pamięć 2015, nr 3 (51). Warszawa 2015.; Skałkowski A. Z dziejów Insurekcji 1794 r. Warszawa 1926.; Skałkowski A. Jan Henryk Dąbrowski. Warszawa 1904.; Kosiński A. En Italie 1795-1803. Materiaux pour Servir a L’historie des Legions Polonaises en Italie tries des Papier de Feu Le General de Division Amilcar Kosinski. Posen 1877.; Bartoszewicz K. Dzieje insurekcji kościuszkowskiej 1794. Berlin-Wiedeń 1913.; Stachowicz P. Wojsko Polskie Kościuszki w roku 1794. Poznań 1894. ; СоседкоФ. Д. История 72-гопехотногоТульскогополка 1769-1901 г. Варшава 1901.; www.napoleon.org.pl navegante.ru/Insignia/x72_Tulskij.aspx